Koncert Manu Chao trwał ponad dwie godziny; publiczność bawiła się od pierwszej do ostatniej piosenki skacząc, tańcząc i śpiewając. Po obu stronach sceny ustawiono telebimy, na których cały czas pokazywani byli artyści. Większość zgromadzonych na Wyspie Piaskowej byli to młodzi ludzie, ale wśród przechadzających się czy kołyszących w rytm muzyki nie zabrakło też osób starszych czy kilkuletnich dzieci.

Artysta, który we Wrocławiu wystąpił w ramach trasy koncertowej Tombolatour, zagrał w większości muzykę ze swojej ostatniej płyty "La Radiolina". Podczas koncertu nie zabrakło także takich przebojów jak "Me gustas tu", "Clandestino" i "Proxima Estación: Esperanza". Muzycy zagrali również piosenki poprzedniego zespołu Manu Chao - Mano Negra, w tym m.in. "Casa Babylon".

Zarówno lider, jak i jego muzycy kilka razy skoczyli w publiczność schodząc ze sceny, jak na zakończenie koncertu i ponownie na nią wracając. Było tak m.in. na jednym z największych przebojów wieczoru - "King of Bongo", podczas którego artyści kolejno zeszli żegnając się z publicznością, po czym nagle wrócili na scenę, co na powrót przywołało także rozchodzący się już tłum.

Manu Chao śpiewa m.in. po francusku, hiszpańsku, angielsku, portugalsku i arabsku. Jego pierwsza solowa płyta "Clandestino" rozeszła się w ponad 4 mln egzemplarzy. Wrocławski koncert artysty zorganizowano w ramach festiwalu Wrocław Non Stop. Przed Manu Chao wystąpiła polska grupa Me Myself and I.