14 tysięcy widzów obejrzało w piątkowy wieczór w Poznaniu prapremierę opery Rogera Watersa "Ca ira".
Kilka słów łamaną polszczyzną. "Dziękuję Markowi Szpendowskiemu i Januszowi Józefowiczowi za wystawienie "Ca Iry" tu w Poznaniu".
Były muzyk grupy Pink Floyd podziękował też wszystkim, którzy walczą o prawa człowieka. Na terenie Międzynarodowych Targów niemal do ostatniej chwili trwały końcowe przygotowania. Na szczęście - deszcz, którego najbardziej bali się artyści
Spektakl z udziałem kilkuset artystów: orkiestry, chórów, śpiewaków operowych, aktorów, tancerzy, kaskaderów i statystów przedstawiono dla uczczenia 50. rocznicy Poznańskiego Czerwca '56.
Libretto widowiska utrzymanego w konwencji operowej nawiązuje do historii Rewolucji Francuskiej.
Blisko dwugodzinna opera Opera nawiązuje do historii rewolucji francuskiej - nie brakowało efektów specjalnych, jak sztuczne ognie, czy spadające gilotyny. Nad sceną zawisł też anioł wolności, odleciał, kiedy żołnierze rozstrzelali rewolucjonistów. Na scenie pojawili się tancerze z wielkimi czerwonymi flagami a rewolucjoniści kijami baseballowymi, na oczach publiczności, zniszczyli malucha cabrioleta - powóz pary królewskiej.
"Ca ira" zakończyła się kilkuminutową burzą oklasków.
(PAP/Radio Mercury)