Niezwykły koncert zespołu Octopussy we wrocławskim Liverpoolu
Data: 11-02-2020 o godz. 23:55:18
Temat: Live


Liverpool - miasto The Beatles, leżące w północnej Anglii, liczące około pół miliona mieszkańców. Liverpool - najstarszy klub muzyczny we Wrocławiu. Przyznam szczerze, że już dawno nie byłem w tym klubie, zawsze mi było jakoś nie po drodze.



Aż tu pewnego razu Grzesiek podesłał mi link do najnowszej EP-ki zespołu z Trójmiasta. A grupa nazywa się Octopussy. I proszę zapamiętać tę nazwę, bo naprawdę warto. Kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki z tej EP-ki, to mnie po prostu zamurowało! Chciałem i jeszcze i jeszcze i jeszcze - tak mi się to spodobało, że powiedziałem sobie, że musimy być na koncercie tego zespołu we Wrocławiu. Akurat dobrze się składało, bo 7 lutego mieliśmy wolne i mogliśmy przyjść do klubu Liverpool. Ale wcześniej trzeba było załatwić akredytacje z Piotrkiem, a potem z Konradem.




To był piątek - byliśmy jak zwykle przed czasem, aby rozejrzeć się w nowym miejscu, gdzie się ustawić, no po prostu sprawy organizacyjne. Przyznam szczerze, że takiego klubu nie pamiętałem. Teraz wszystko pozmieniane, bardziej kolorowo, tak przytulnie, przyjemnie. Poznałem obecnego menadżera klubu Einara, który mi wiele ciekawych rzeczy opowiedział na temat dzisiejszego klubu Liverpool. Kto tu przychodzi, kto tu gra jam session i w które dni i jeszcze wiele wiele innych rzeczy. Tak to wszystko zgrabnie mówił, że chciało się go słuchać z wielką przyjemnością. Ale niestety i Einar miał obowiązki i my również musieliśmy być gotowi, kiedy koncert się zacznie.




Żeby ubarwić tę relację to zamieszczę kolorowe fotki z klubu, które od razu wpadły mi w oko. Zapomniałbym o ważnym człowieku w tej relacji. Konrad Ciesielski - perkusista - przyjął nas w klubie, jak należy. Podarował płyty do wpisania do Płytoteki Zbyszka, wszystko wytłumaczył, co to są za płyty i z którego roku, a także, że podczas tego koncertu wokalistą będzie Jan Galbas, który śpiewał na debiutanckiej płycie "Octopussy" (2013). Potem Kondrad poszedł się szykować do grania, a my czekaliśmy na "czad" jaki będzie wydobywał się z Marshalli

Od razu zaznaczę, że przyszyliśmy tylko na zespół Octopussy i tylko z jego występu będzie ta relacja. Bardzo chciałem usłyszeć jak grają te utwory na żywo z tych płyt, które słuchałem.



(Octopussy)

Kiedy zespół Octopussy wkroczył na scenę od razu nas zaskoczył pierwszym kawałkiem. Myślałem, że dźwięk zarwie sufity, a tu dość spokojny, jak na ten zespół utwór "To build a home" (2019, EP). Nawet któryś z muzyków gwizdał, ale nie zauważyłem który. Muza płynęła jakbyśmy byli na Dzikim Zachodzie, albo oglądali jakiś western. Ale żeby publiczność nie zasnęła następny utwór "Birdman" (2017, CD "Dwarfs & Giants") postawił ją na nogi. Widziałem jak część widzów podeszła pod samą scenę i nie mogła ustać w miejscu. Zresztą ja sam klepałem dłońmi o blat stołu w rytm perkusji.

Przed trzecim utworem Konrad przestawił zespół, co i teraz też czynię:

(Jan Galbas - wokal, klawisze)

( Michał Banasik - gitara, klawisze)

(Piotr Danielewicz - gitara)

(Michał Koziorowski - klawisze, wokal)

(Michał Młyniec - bas)

(Konrad Ciesielski - perkusja, wokal)

Po chwili oddechu z debiutanckiej płyty popłynęło "Lying in the dirt" (2013 CD "Octopussy"). Uwielbiam, jak w zespole są dwie gitary rytmiczne, które się uzupełniają, albo i nawet "przedrzeźniają". W tym utworze Piotrek i Michał dali naprawdę czadu. Kolejny kawałek "Run from a the raging mob" (2017, CD "Dwarfs & Giants") przypomniał mi troszeczkę muzykę z południa Stanów Zjednoczonych, którą bardzo lubię. Tutaj świetnie słychać było zgranie się sekcji rytmicznej Michała i Konrada. Potem grupa zagrała po kolei dwa utwory z debiutanckiej płyty "The glorious legacy of the useless bum" i "Devil in disguise" (2013 CD "Octopussy") jeden cięższy od drugiego, Myślałem, że mi bębenki w uszach nie wytrzymają, ale na szczęście wytrzymały.

(kolorowy klub, kolorowi ludzie!)

Do końca koncertu zostały jeszcze trzy utwory "And the new morning" (2019, EP), taki trochę spokojniejszy, ale dający możliwość popisu gry na swoim instrumencie każdemu z muzyków. Po lekkim uśpieniu nastąpił powrót do mocnych uderzeń "I'm gonna folow (2013 CD "Octopussy") i koniec blisko dziesięciominutowy kawałek "For those who want to be" z ostatniej płyty EP-ki (2019). Już nie pamiętam komu, ale powiedziałem, że w tym ostatnim utworze było słychać muzyki z gatunku space rock. I ktoś to potwierdził.

Wiem od kolegów, którzy naprawdę słuchają dobrego rocka i mają po kilkanaście tysięcy płyt, że Octopussy to bardzo ciekawy zespół. Ma zdolnych muzyków i kompozytorów. Jest rozwojowy. Każda kolejna płyta jest inaczej zagrana, nie klepią tego samego z płyty na płytę, tylko idą do przodu. Nie żeby pierwszy wokalista był gorszy, ale ten drugi pasuje do nich, jak pilot do telewizora. A ja jeszcze dodam, że swoją grą na perkusji porwał mnie Konrad. Jego uderzenia są tak czyste i rytmiczne, że nie da się spokojnie usiedzieć. Człowiek cały "chodzi".

(barek dobrze zaopatrzony)

I cóż tu jeszcze dodać. Dobrze, że mam kontakt z Konradem, to będę wiedział na bieżąco, co się dzieje w zespole.

(tekst: Zbyszek Kowalczyk. Zdjęcia: Grzegorz i Jakub Szurkowscy)

Chciałem serdecznie podziękować za zaproszenie i garść informacji Konradowi Ciesielskiemu, a także Piotrowi Ochocińskiemu i Einarowi Łukasikowi. No i oczywiście Grzegorzowi i Jakubowi.










Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=21191