Niezapomniany ostatni w tym roku Wieczór Flamenco
Data: 13-12-2019 o godz. 14:55:00
Temat: Live


Jako bardzo zabiegana kobieta dotarłam w pośpiechu do klubu Vertigo chwilę przed 20.00, czyli moment przed planowym rozpoczęciem siódmego i ostatniego w tym roku koncertu z serii "Wieczór flamenco".




Całe szczęście przed wejściem czekał na mnie mój dobry kolega Zbyszek, który poinformował mnie o drobnym opóźnieniu koncertu.



(Katarzyna Krzysztyniak)

Kiedy już wciągnęłam swój notes i pióro, usiadłam i czekałam na wykonawców. Pierwsza na scenę weszła Katarzyna, która jest organizatorką całego przedsięwzięcia i to jej zawdzięczaliśmy możliwość bycia tego wieczoru wśród naprawdę licznej widowni. Zapowiedziała występ gwiazdy flamenco - Carmen Fernández. Zachęciła również do kupna płyty wokalistki, która jest trudno dostępna w Polsce. Zakup płyty umożliwiał jednoczenie wzięcie udziału w losowaniu, w którym można było wygrać oryginalną suknię flamenco.



Katarzyna ustąpiła miejsca gitarzyście - Rainerowi Marii Nero. Już od pierwszych dźwięków słychać było, że ten młody muzyk po prostu urodził się z gitarą w ręce. Nawet nie patrzył na gryf. Po prostu czuł gitarę. Najciekawsze w tym wszystkim było to, że utwór był w 100% improwizowany, a mimo to jak słuchacz odnosiła wrażenie jakby był grany wcześniej setki razy. Gitarą Rainer zaprosił nas do orientalnego dla nas-Polaków świata. Wprowadził nas w klimat, którego na co dzień nie doświadczamy. Miłym widokiem było, kiedy uśmiechał się sam do siebie pod nosem, po tym, jak udało mu się zagrać trudną figurę gitarową. Utwór trwał aż 7 minut.




(Borja Soto, Carmen Fernández, Rainer Maria Nero)

Następnie na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru - Carmen Fernández urodzona w dzielnicy Sevilli cantora (czyli śpiewaczka) i tancerka. Wychowała się w utalentowanej muzycznie i tanecznie rodzinie romskiej. Na scenie obok swojej mistrzyni pojawił się również Borja Soto, który również śpiewa flamenco. Jako wokalistka już od pierwszego dźwięku analizowałam głos Carmen. Jest mocny, gardłowy i podparty z dużym wibratem. Ma w sobie coś egzotycznego, coś czego nie spotyka się w "naszych polskich" głosach, a skala po której poruszała się zabierała nas w orientalne zakamarki Europy.


(Borja Soto)

Ważnym elementem w całym koncercie było klaskanie w rytm, w którym pomagał Borja. Zadziwiające było, że szybkie i sprawne arpegia gitary, które mieniły się jak cekinowa marynarka solistki, nie przysłaniały jej, a dawały jej wyjątkowe tło. W innych utworach do nadawania rytmu oprócz klaskania Borja używał także instrumentu perkusyjnego o wdzięcznej nazwie "cajon" (czyt. kahon).

Ostatnia piosenka z pierwszej części koncertu była składanką dwóch utworów o tytule "Cantinas" i "Traficional". Przerwa rozpoczęła się o godzinie 21.05. Artystka wróciła na scenę o godzinie 21.37. Tym razem śpiewała solo i na stojąco. Widziałam, że śpiewając opowiada niesamowitą historię, ponieważ żywo gestykulowała. Niestety nie rozumiałam ani słowa, ponieważ nie rozumiem hiszpańskiego i nie dysponowałam librettem, więc mogłam się tylko domyślać co Carmen miała mi do przekazania. W następnych utworach Fernández śpiewała już w towarzystwie Nero i Soto. Wszyscy na sali byli skupieni tylko na artystach, plotki i konsumpcja dań zeszły na drugi plan. Uroku całości dawało oszczędne światło i profesjonalne nagłośnienie, którego pilnował realizator - Michał Kluba.

Ten koncert z serii flamenco był inny niż pozostałe, ponieważ Borja Soto był w cieniu wielkiej gwiazdy, ale nawet Carmen doceniając jego talent odstąpiła mu główne miejsce w świetle reflektorów na jeden, dziewiąty otwór. Planowo miało być zagrane 10 utworów, ale ku uciesze słuchaczy artyści zdecydowali się na podwójny bis. Podczas pierwszego bisu Fernández popisała się swoimi umiejętnościami tanecznym i ekspresyjnie pląsała do muzyki tworzonej przez Nero i Soto.


(dwie kobiety z widowni zaproszone na scenę)

Do drugiej piosenki z bisu zostały zaproszone dwie kobiety z widowni, które na przemian klaskały i tańczyły flamenco. Dało się zauważyć, że nie tylko je porwał orientalny klimat koncertu - panie, które siedziały obok mnie, również naśladowały ruchy Carmen.

(Carmen i Kasia podczas losowania nagrody)

Ostatnią niespodzianką koncertu było wyczekiwane losowanie, którym wygrał numer 2. Byłam bardzo blisko wygranej, bo ja miałam los z numerem 1., ale tym razem poszczęściło się komuś innemu. Pogratulowałam zwycięzcy, który z radością odparł mi, że cieszy się z tak fantastycznej wygranej, ponieważ suknię podaruje córce.

(Carmen wręcza suknię zwycięscy losowania)

Bardzo dziękuję za towarzystwo i wsparcie Zbyszkowi i Kasi za zaproszenie na kolejne wydarzenie, które odbywało się pod jej "batutą".


(My również dziękujemy)

(Tekst: Alicja Stożek, z niewielką pomocą Zbyszka, zdjęcia: Grzesiek Szurkowski)

Bardzo dziękuję Kasi Krzysztyniak za zaproszenie i garść informacji o koncercie. Do zobaczenia na koncertach, ale już w 2020 roku. Alicjo, Grześku i Jakubie - dziękuję, że byliście! - Zbyszek


(Kasia, Soto, Carmen, Nero, Alicja)












Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=20930