Od zespołu odeszła Hanna Raniszewska (teraz Hani Rani), która rozpoczęła karierę solową. Byłem bardzo ciekawy, jak sobie poradzi Joasia Longić. Również chciałem się z Joasią zobaczyć i porozmawiać. Kiedy już wiedziałem, że będę na koncercie 29 listopada we wrocławskim Imparcie, ustaliłem, kto ze mną pójdzie i czekałem z niecierpliwością na dzień koncertu. Niestety, dwa dni przed, jedna osoba mi "odpadła", ale szczęście dopisało Alicji, której oddaję teraz głos.
(gmach, w którym mieści Impart)
(w szatni przywitały nas urocze Zuza i Gosia)
„Jestem, a trochę mnie nie ma,
bo wszystko w życiu to tylko złudzenia.”
Mięsień
(scena z samotnymi instrumentami)
Dym kłębiący się leniwie w białym świetle i scena z samotnymi instrumentami, czekającymi
niecierpliwie na swoich właścicieli – taki widok czekał w Sali Kameralnej Impartu na
przybywających widzów. Punktualnie o siódmej na scenie pojawiły się trzy postacie. Ich
szczupłe sylwetki w jasnych ubraniach rozmywały się w unoszącej się na scenie chmurze,
jakby to duchy postanowiły podzielić się z nami swoją muzyką.
(Tęskno - od lewej Artur Wieczerzyński, Joanna Longić i Ada Wadoń)
Już pierwsze sekundy melodii potwierdziły wizualne wrażenie, jakie stworzyło trio.
Delikatne kobiece nucenie Joanny Longić, do którego dołączyły kojące odgłosy instrumentów
smyczkowych: altówka Artura Wieczerzyńskiego i skrzypce Ady Wadoń.
Monochromatyczne niebieskie oświetlenie zgęstniało od mgły, a atmosfera na sali – od
milczącego zauroczenia widowni. Tęskno rozpoczęło swój koncert od piosenki Z chaosu. Ich
nazwa wydała mi się niezwykle trafna, ponieważ muzyka zespołu wywołała jakiś rodzaj
ciepłej nostalgii; tęsknoty za czymś, co wydaje się nieosiągalne, a jednocześnie tak bliskie
naszym sercom.
(Tęskno)
W piosenkach trio zwraca się uwagę przede wszystkim na doskonale wyważone
połączenie klasycznych instrumentów: skrzypiec, altówki oraz dźwięków pianina z
dodatkowymi elektronicznymi nutami syntezatora, które wprowadzają nieprzewidywalną
dynamikę i zaskakujące rozwiązania. Wspaniale współgrające głosy – wysoki i delikatny,
należący do Joanny oraz niższy, kobieco miękki Ady – na pierwszym planie dodają melodii
eterycznego klimatu. Wszystko dopracowane przez realizatora dźwięku Mateusza
Białaszczyka.
(na pierwszym planie Mateusz Białaszczyk, w tle Grzegorz Górnicki)
Całość została okraszona doskonale oddającymi nastrój światłami, którymi operował
Grzegorz Górnicki. Czasami subtelnie rozpuszczały scenę i stojących na niej muzyków w
jednobarwnej mgle, innym razem tworzyły wspaniałe kompozycje, tworząc czerwoną aurę
wokół podświetlonych na granatowo postaci, kiedy indziej zmieniały się w żółtawe tło
kontrastujące z artystami w kolorze magenty.
(Artur Wieczerzyński - altówka, synth, chórki)
Tęskno zaprezentowało dziewięć piosenek w czasie godzinnego koncertu. Oprócz
piosenek z albumu "Mi" pojawił się również najnowszy singel Między nami, który powstał już
po transformacjach w składzie zespołu oraz Przed burzą - utwór z premierą zapowiedzianą na początek 2020 roku.
(Ada Wadoń - skrzypce, synth, chórki)
Układ sił został zapowiedziany jako piosenka „najsmutniejsza w historii” i faktycznie
mogłaby zostać za takową uznana. Płacz skrzypiec i szloch altówki komponowały się z
przygnębionymi zielono-fioletowymi światłami. Twarz wokalistki, bez względu na
oświetlenie, ukryta była w cieniu, co sprawiało wrażenie, że muzyka dochodzi zewsząd, z
całej postaci piosenkarki. Jakież było zdziwienie, gdy w trakcie przerw między utworami,
Joanna odzywała się do publiki niezwykle przyjaźnie, może nawet z odrobiną dozą
zawstydzenia. Tym większy zachwyt budziła jej muzyczna charyzma.
(Joanna Longić - wokal, synths)
Piosenką wyróżniającą się wśród pozostałych był z pewnością Galop, który zasłużył
nawet na bis. Był to jedyny utwór, w którym artyści odłożyli instrumenty smyczkowe.
Główną linię melodyczną stanowił elektroniczny bit, mogący sprawiać wrażenie wręcz
niepokojącego, ale przede wszystkim będącego pełnym jakiegoś oczekiwania, napięcia.
Uzupełnienie stanowiło sielankowe gwizdanie Artura oraz nucenie dziewczyn.
(Tęskno)
Ostatnim numerem była Wymówka – ironicznie, pierwszy utwór albumu. Turkusowo-
niebieskie światła towarzyszyły piosence, która w publiczności pozostawiła poczucie
przyjemnego niedosytu, a jednocześnie gotowości do działania, energicznego spojrzenia w
przyszłość.
(Tęskno na bis)
Dopiero gdy trio pokłoniło się na brzegu sceny, można było dostrzec ich twarze.
Młodzieńcze, uśmiechnięte i pełne energii. Joanna tuż przed bisem Galopu zachęciła
słuchaczy do wczucia się w muzykę: „my też kołysaliśmy się trochę podczas koncertu, jak
drzewa pod wpływem wiatru”. Moim jednak zdaniem zespół Tęskno jest bardziej podobny do
wiatru, który zakołysał nami wszystkimi – staje się powiewem świeżości i nowości w polskim
przemyśle muzycznym, niosącym melodie nietuzinkowe i pełne fascynującej, energicznej
melancholii.
(my również dziękujemy)
(tekst Alicja Kiełczewska, z niewielką pomocą Zbyszka, zdjęcia Wojtek Pisula)
Zbyszku! Na ten koncert duetu Tęskno miał pójść kto inny, ale szczęście mi dopisało!. Dziękuję za zaufanie.
A ja (Zbyszek) od siebie bardzo dziękuję Pawłowi Trzcińskiemu z Tobą współpraca to sama przyjemność. Oczywiście Joasi, Adzie i Arturowi, za fajne chwile po koncercie. Alicjo spisałaś się na medal. Bardzo Ci dziękuję i zapraszam na kolejne koncerty. Wojtku - Przyjacielu - fajnie, że jesteś. Dziękuję.