Moje pierwsze spotkanie z zespołem Carrantouhill!
Data: 14-09-2019 o godz. 00:00:00
Temat: Live


Zacznę od początku. Pewnego dnia spotkałam się z Zbyszkiem. Dość długo rozmawialiśmy o różnych ciekawych rzeczach. Czas bardzo szybko nam zleciał, nawet nie wiedzieliśmy kiedy. Na koniec naszego spotkania Zbyszek zapytał mnie - co robisz 12 września o godz. 20? Trochę mnie zaskoczył, ale po namyśle powiedziałam, że nic. Mam wolne, a Zbyszek mnie pyta, czy poszłabyś ze mną na koncert zespołu Carrantouhill w Starym Klasztorze?



Wiedząc co Zbyszek robi - zgodziłam się bez namysłu. Jak to Zbyszek - opowiedział mi w skrócie o zespole Carrantouhill, co mnie jeszcze bardziej zaciekawiło, i już nie mogłam się doczekać tego koncertu. Jakby tego było mało - kolejny raz mnie zaskoczył. Zaproponował mi, (i tu byłam całkiem zdziwiona) napisanie relacji z tego koncertu. Na początku przestraszyłam się, ale jak się ma takiego Przyjaciela strach szybko prysnął. Wytłumaczył mi spokojnie na czym to polega, dał mi kilka wskazówek i już byłam spokojna. Przecież cały czas Zbyszek był przy mnie, więc czego miałam się bać.

(Letnia Scena na Dziedzińcu Starego Klasztoru)

Nadszedł czwartek 12. września; dzień przed piątkiem trzynastego. Ciekawy czas na poznawanie zupełnie nowych rzeczy. Są dwie opcje: albo to będzie strzał w dziesiątkę, albo wręcz odwrotnie. Cóż, w moim przypadku mogę mówić o wielkim szczęściu, ponieważ to doświadczenie zostanie w mojej pamięci na długie lata.


(Carrantouhill)

Grupa Carrantouhill do dnia dzisiejszego nie była mi znana. Ale właśnie teraz poznałam sześciu muzyków i towarzyszącą im śliczną wokalistkę Anię Buczkowską, którzy grają muzykę irlandzką, lepiej od samych Irlandczyków. Czego chcieć więcej? W tym przypadku - niczego! Tak naprawdę nie wiedziałam, jak mam to opisać, ponieważ trudno dobrać słowa, które oddałyby piękno tego, co usłyszałam i zobaczyłam.


(Ania Buczkowska - śpiew)

Szczerze mówiąc, to jest mój pierwszy raz. Pierwsze takie spotkanie, wręcz olśnienie. Nigdy nie byłam miłośniczką muzyki celtyckiej, jednak to, co usłyszałam, otworzyło w mojej głowie nieznane dotąd drzwi. Brzmienie instrumentów przyprawia o gęsią skórkę, drganie podłogi od natłoku dźwięków rozpala wewnętrzny ogień.

Jednak do rzeczy. Występ rozpoczął się o godz. 20.13 w niezwykłym miejscu - na Letniej Scenie na Dziedzińcu Starego Klasztoru - miejscu o przyjemnej aurze owianej lekką tajemnicą. Stare mury, klimatyczne wnętrze, to wszystko sprawiło, że muzyka do głębi poruszyła moją duszę.


(Bob BALES - śpiew, gitara, bouzuki)

Bardzo spontaniczne i ciepłe przywitanie Dariusza Sojki od razu wprowadziło nas w dobry nastrój. Na scenie pojawił się szczególny gość z Irlandii Bob BALES - uznany muzyk pochodzący z Mayo – najbardziej tradycyjnego regionu Irlandii. Bob oraz Ania na przemian wykonywali swoje partie solowe.


(Bogdan WITA-gitara akustyczna)

Każdy z dwudziestu kilku utworów wykonany przez zespół to potężna porcja energii, przy której nogi same podskakiwały w rytm muzyki, a dłonie same składały się do oklasków. Doskonałe brzmienie instrumentów (skrzypiec, perkusji, basu, gitar, klawiszy, uilleann pipes, bouzuki, cittern, bodhran, fletów, tin whistles, akordeonu i mandoliny) sprawiły, że sama zerwałbym się do tańca, ale musiałam być czujna, aby robić notatki do tej relacji. Takie już są irlandzkie “piosenki nieśpiewane”.


((Dariusz SOJKA-akordeon, klawisze i inne różne instrumenty)

A te śpiewane? Cytując Dariusza Sojkę, są to “piosenki o polityce, o miłości i o byle czym”. Jednak nie do końca się z nim zgodzę, ponieważ dla mnie każda piosenka wykonana przez ten zespół miała swoją duszę i nie była “o byle czym”. Potwierdza to kolejna piosenka w wykonaniu Ani, prześlicznej dziewczyny o głosie anioła. Delikatny i spokojny początek był idealnym wstępem do kolejnej dynamicznej części utworu. Niezwykła harmonia dźwięków wywołała przyjemny dreszcz na plecach.


(Maciej PASZEK-skrzypce)

Kolejny utwór “Galway” przywiała mi wspomnienia z dzieciństwa, kiedy życie wydawało się o wiele łatwiejsze i jedyne co miałam w głowie “Życie jest piękne, tylko najważniejsze jest to dostrzegać”; w tym momencie cieszyłam się pięknem tej chwili.


((Adam DREWNIOK - gitara basowa - w środku)

Atmosfera zrobiła się cieplejsza. Obserwowałam, jak otaczające mnie osoby, z niezwykłym skupieniem, słuchają każdej nuty, jak na ich twarzach pojawia się uśmiech, gdy Dariusz Sojka zabawia swoim figlarnym poczuciem humoru, a przed sceną pojawiają się pierwsi tancerze, w tym urzekające Magda i Paulina., do których potem dołączyli inni widzowie.

Następnie mieliśmy okazję przedpremierowo usłyszeć piosenkę w wykonaniu Boba Balesa o historii sędziego irlandzkiego Charlesa O’Connora


(Marek SOCHACKI-perkusja)

Kolejny utwór w wykonaniu Ani Buczkowskiej skradł moje serce “Gdy wrócę do Irlandii swej”. Czy może być coś cudowniejszego od miłości? “Gdy wrócę do Irlandii swej, w ten najpiękniejszy dzień, usłyszę od miłości mej, że ciągle kocha mnie.” Ania śpiewa perfekcyjnie, ze Zbyszkiem doszliśmy do wniosku, że Jej głos idealnie pasuje do zespołu Carrantouhill. Mogę spokojnie napisać, że kiedy Ania śpiewała to czułam, jakby śpiewała specjalnie dla mnie. Niesamowite uczucie.


(Zbigniew SEYDA-bouzuki, mandolina)

Po dziesięciu utworach o 21.15 nastąpiła dwudziestominutowa przerwa. Jak zwykle Zbyszek poszedł "załatwiać" swoje sprawy z muzykami i nie tylko, bo bez tego nie byłoby, ani tych zdjęć, ani tej relacji. Zawsze wszystko ma przygotowane.

Po przerwie, Bob Bales zaśpiewał trzy rytmiczne utwory, przy których coraz więcej osób wyszło na parkiet, aby zatańczyć irlandzki taniec, oczywiście prym wiodły Magda i Paulina






(Magda i Paulina & co.)

Ja zawsze słucham uwag Zbyszka i tym razem zwrócił mi uwagę na niezwykłą więź między muzykami. Oni po prostu bawią się grając muzykę irlandzką. To widać, że się lubią. Carrantouhill to jedna wielka rodzina, dlatego tyle lat ze sobą wytrzymują. Grając muzykę irlandzką, sprawiają, że czujemy się częścią żyjącej tradycji Zielonej Wyspy.

Następnie dwa spokojniejsze utwory zaśpiewała Ania - sprawiała, że człowiek zapominał o świecie, a muzyka tworzyła w głowie obraz pięknej Irlandii.

(my też dziękujemy)

(sklepik z płytami)



(portrety wszystkich członków zespołu Carrantouhill, autorka Jola Dusza)
(Jola Dusza ze swoimi portretami "namalowanymi" kawą! obok Adam i Maciek ze swoimi portretami)

Oczywiście, jak na dobrą publiczność przystało, nie pozwoliliśmy od razu opuścić grupie sceny. Na bis zagrali nam jeszcze trzy dodatkowe utwory. I tak zakończył się przecudny dla mnie wieczór, który na długo będę pamiętać. I to wszystko spotkało mnie dzięki Zbyszkowi, który uwierzył we mnie i zaprosił mnie na ten koncert. Myślę, że Go nie zawiodłam. Dzięki Ci Zbyszku! Może kiedyś, jeszcze... ale to tylko marzenia.


(cała rodzina Carrantouhill - Karolinka druga na dole po prawej)

(Ja Zbyszek) jak wiecie z innych relacji zwracam uwagę na realizację dźwięku, i tym razem również zaciekawiło mnie, jak będzie brzmiał zespół na Scenie Letniej Starego Klasztoru (poprzedni z marca tego roku, zagrany na Scenie Gotyckiej Starego Klasztoru był znakomity). Teraz mogę spokojnie napisać, realizator dźwięku Marcin Olszok Blach spisał się na piątkę z plusem!

Dziękuję również Bogdanowi Wita za zaproszenie mnie na ten wspaniały koncert, oczywiście całemu zespołowi za fantastyczne przywitanie, Wojtkowi za to, że trwa przy mnie już jakiś czas, no i Karolince za to, że nie zawiodłem się na niej. Mam bardzo mądrą Przyjaciółkę, naprawdę!

(Tekst: Karolina Karsznia, z niewielką pomocą Zbyszka, zdjęcia: Wojtek Pisula)

(książka "Srebrny Carrantouhill" z autografami)









Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=20362