Leonard Cohen zarzuca swojej byłej menadżer zagarnięcie 5 milionów dolarów.
Pieniądze te miały zniknąć z konta artysty podczas gdy ten przebywał w klasztorze buddyjskim, Mount Baldy Zen Centre w Kaliforni.
70- letni Cohen twierdzi, że Kelley Lynch zagarnęła miliony z jego konta w latach 1994-1999.
Pani Lynch dostała wymówienie w 2004 roku. Pracowała ona jako menadżer Cohena przez 17 lat.
"Ten pozew jest kolejnym przykładem tragedii, która stała się bardzo nagminna w przemyśle fonograficznym." - powiedział prawnik reprezentujący Cohena, Scott Edelman.
Leonard Cohen czuje się szczególnie dotknięty faktem, iż jego najbliższa współpracowniczka pozwoliła sobie nadużyć jego zaufania.
Cohen na kilka lat wycofał się z czynnej pracy artystycznej. Został mnichem zen, gdzie przybrał imię "milczący", Jikan.
I to właśnie w tym okresie, kiedy nie zajmował się swoją karierą zawodową miało dojść do defraudacji.
Cohen wrócił na scenę pod koniec lat 90-tych.
W zeszłym roku nagrał nowy album Dear Heather. Miał to być prezent urodzinowy artysty.
Jak na razie oskarżona przez Cohena Kelly Lynch nie wydała żadnego oświadczenia.
(BBC Polska)