Członkowie ławy przysięgłych, którzy mają wydać werdykt w procesie Michaela Jacksona, rozpoczęli obrady po ostatnich wystąpieniach oskarżenia i obrony.
Wokalista twierdzi, że nie jest winny żadnemu z dziesięciu oskarżeń dotyczących domniemanego wykorzystania seksualnego trzynastolatka.
Zdaniem prokuratorów Jackson to pedofil; obrona twierdzi, że skarżący chłopiec i jego rodzina to kłamcy.
Artyście grozi kara do 20stu lat więzienia.
Podczas trzymiesięcznego procesu przesłuchano ponad 130 świadków.
Ława musi wydać wyrok jednogłośnie, stanie się to prawdopodobnie w przyszłym tygodniu
Michael Jackson będzie czekał na decyzję ławników na swoim kalifornijskim ranczo, Neverland
„To rasistowskie polowanie na czarownice – krzyczeli – Michael jest niewinny!”
Wielbiciele Jacksona przez trzy miesiące procesu rytualnie kibicowali mu przed sądem, donosi z Santa Maria korespondent BBC.
Organizowali modlitwy, prosili, by Bóg wejrzał w serca ławników i udowodnił, że ich idol jest niewinny.
W przerwach próbowali przepędzić dziennikarzy, wymieniali pamiątki, zakładali się w jakie kolory ubierze się Jackson albo organizowali loterię.
Kto wygrał dostawał miejsce w sali rozpraw przeznaczone dla publiczności.
W tłumie znalazł się jeden Irlandczyk, który rzucił pracę specjalnie po to, by przyjechać na rozprawę i spotkać z innymi wierzącymi w niewinność artysty.
Takimi jak wokalistka imieniem Nkechi, która mówiła, że muzyka Jacksona dotknęła cały świat.
Dla przysięgłych ważniejsze jest jednak to, czy Jackson dotykał trzynastoletniego chłopca.
(BBC Polska)