Syn wokalisty o średnio udanej karierze, John Mamann, sam chciał być piosenkarzem i odnieść większy sukces niż ojciec, posługujący się scenicznym pseudonimem Maurice Mann. Oprócz umiejętności oraz pasji, francuski artysta miał to, co do osiągnięcia sukcesu jest bardzo potrzebne, czyli determinację i łut szczęścia. Mając 18 lat John wyjechał najpierw do Kanady, a gdy tam się nie udało, przeniósł się do Miami i w USA zaczął realizować swój amerykański sen o potędze. Ameryka powodzenia mu jednak nie dała, ale czegoś go nauczyła. Ciężkiej pracy i niepoddawania się.

Wróciwszy do Francji, Mamann wydał swojego pierwszego singla "Pas jaloux". Sukcesu jeszcze nie było, ale John pracował cierpliwie i nie załamywał się. Dobrze zrobił. Cały czas rozwijał warsztat i pisał piosenki. "Siedziałem przez rok w Paryżu i myślałem wyłącznie o tym, jak napisać dobre melodie" – wspomina Mamann.

Czasami powodzenie przychodzi, gdy artysta spotyka na swej drodze właściwą osobę. Mamann miał to szczęście. Jego drogi skrzyżowały się z piosenkarką Louisy Joseph. Napisał dla niej piosenkę "Assis par terre", która stała się wielkim przebojem we Francji. To był przełom w karierze Johna. W 2010 roku ukazała się jego debiutancka płyta Mamanna "Mister Joe", która została ciepło przyjęta we Francji. Do pięknych melodii autorstwa Francuza teksty napisali Elodie Hesme, François Welgryn, Lionel Florence i Florian Gazan.

Francuz odnosił również sukcesy jako autor i producent piosenek dla innych. Lista jego współpracowników jest całkiem spora, a znajduje się na niej chociażby legenda francuskiej piosenki Johnny Hallyday oraz Natasha St-Pier.

Później na rynek trafiły jeszcze dwie, nie mniej udane płyty Johna Mamanna, "John Mamann" i "Love Life”. To dzięki tytułowemu singlowi z ostatniej płyty Polska usłyszała o muzykalnym Francuzie. Singel „Love Life” przez wiele tygodni utrzymywał się na wysokiej rotacji w największych polskich rozgłośniach radiowych.

(Marta Kępczyńska-Magic Records)