Elvis Costello & The Roots CD ''Wise Up Ghost''
Data: 29-09-2013 o godz. 20:20:15
Temat: Info


„Ostatnią rzeczą, jaką chcielibyśmy usłyszeć od ludzi, to: Aaaa, już wiem, co oni robią. Oznaczałoby to, że połowę płyty dośpiewali sobie sami, co byłoby dowodem na przewidywalność muzyki” – mówi Elvis Costello .



Dzięki współpracy Elvisa Costello z najlepszą grupą hiphopową na świecie, The Roots, powstała jedna z najbardziej zaskakujących płyt, jakie można sobie wyobrazić. Wise Up Ghost wyprzedza wszystkie oczekiwania, jakie słuchacz mógłby mieć względem niej. Muzykom nieobce są eksperymenty zarówno stylistyczne, jak i obsadowe – Costello występował już dotąd z Burtem Bacharachem, Paulem McCartneyem i Allen Toussaint, podczas gdy The Roots nagrywali z takimi gwiazdami, jak John Legend czy Jay-Z.

„Nie znajduję żadnej nazwy dla tego typu muzyki” – mówi Costello. „To kocioł, w którym bulgoczą przeróżne mikstury. Dla mnie to po prostu rock and roll. Nie dbam zresztą o etykiety. Ważne jest dla mnie jedynie, czy ta muzyka daje nam radość i czy możemy takie połączenie znieść”.

Perkusista The Roots i artystyczny mózg zespołu, Ahmir „Questlove” Thompson podkreśla, że Wise Up Ghost wyraźnie naznaczona jest wpływem naszych czasów. „Droga, na której znajduje się obecne społeczeństwo to droga bez wyraźnych granic. Ludzie łączą wszystko ze wszystkim, pozbywają się pętających dotąd więzów” – mówi.

Droga do obecnego albumu zaczęła się w momencie, gdy Elvis Costello po raz pierwszy pojawił się w programie Late Show with Jimmy Fallon w 2009 r. „Wiedziałem, że jest fanem płyty Voodoo, którą nagrałem z D’Angelo. Zapytaliśmy go więc, czy nie miałby nic przeciwko, gdybyśmy sięgnęli po jego muzykę i po swojemu ją zremiksowali” – mówi Thompson. „Zgodził się, więc postanowiliśmy przerobić całkowicie jego High Fidelity i I Don’t Want to Go to Chelsea. Okazało się, że podoba mu się to, co robimy”.

Pod koniec 2010 r. Costello pojawił się ponownie w telewizyjnym show i zagrał z The Roots, wykonując The Stations Of The Cross z jego płyty National Ransom. Spontanicznie dołączył wtedy do grona wirtuoz gitary, John McLaughlin, który był również zaproszony do studia.

Po raz trzeci Elvis Costello wystąpił w programie w 2012 r. podczas tygodniowych obchodów jubileuszu Bruce’a Springsteena. Wykonał wówczas utwór Fire oparty na dwóch hitach tego artysty, Liquidator i Too Hot. Wtedy pomysł obecnej płyty zaczął nabierać realnych kształtów. „W tym momencie zacząłem myśleć o dłuższej współpracy” – wspomina Thompson. „Zacząłem jakoś natrętnie o tym napominać, bojąc się chyba zaproponować wprost: nagrajmy razem płytę”.

Costello pamięta to nieco inaczej: „Wychodziliśmy ze studia po wykonaniu Brilliant Disguise i wtedy Quest [Thompson] rzucił tę kluczową frazę. Nie wiem, czy dokładnie powiedział, o jaki zespół mu chodzi i o jakiego wokalistę, ale od razu wiedziałem, co ma na myśli. Miałem przeczucie, że to może być świetna zabawa” – dodaje – „piękna perspektywa, by wystąpić ze świetnym zespołem o nietuzinkowym podejściu do muzyki”. The Roots przekopali swoją bazę piosenek i pomysłów i pewnego dnia w lecie 2012 r. koproducent, Steven Mandel, przesłał Elvisovi Costello fragment perkusyjny. Po kilku dniach grupa dostała gotowe demo. Po niej przyszło kilka kolejnych piosenek.

„Nie wiedzieliśmy, jaką formę powinny one przyjąć, czy powinna to być jedna piosenka, czy cała płyta, a może jeszcze coś innego. Ale pomysły zaczęły się rodzić i okazało się, że wszystko oscyluje wokół zjawisk rytmicznych i warstwy słownej” – mówi Costello.

„Najmocniejsze w wyrazie utwory powinny brzmieć mocno” – mówi Thompson, który wcześniej produkował płyty takich artystów, jak Al Green czy Booker T. Jones. „Zaczynaliśmy więc od perkusji i fortepianu i, jeśli ten dwuosobowy zestaw brzmiał wystarczająco dobrze, przechodziliśmy do następnego etapu, obudowując ten szkielet brzmieniem kolejnych instrumentów”.

Piosenki, jak wyjaśnia Costello, powstawały przede wszystkim na drodze wzajemnej wymiany. „Potrzebowaliśmy odmiennych perspektyw. Zależało nam na ciągłym tworzeniu. Jak pojawiały się nowe pomysły, wprowadzaliśmy je na kolejnym spotkaniu. Nie potrzebowaliśmy długo o tym dyskutować. Nigdy nie omawialiśmy tego, co próbujemy. Po prostu to robiliśmy. Graliśmy i z tego wyłaniał się jakiś obraz. Potem tylko dopracowywaliśmy szczegóły”.

„Zarówno The Roots, jak i Elvis Costello znani są ze swoich eksperymentów – to pewne, że żadna grupa hiphopowa nie testowała tak granic cierpliwości i nie poszerzyła tak grona swoich odbiorców, jak my” – mówi Thompson.

Teksty autorstwa Costello traktują o całkiem odmiennych sprawach. Album pełen jest literackich wizji chaosu, końca, kultury zazdrości i oszustwa. Motywy i obrazy przenikają się w kolejnych utworach. „Nie chciałem przedstawiać samych tylko ponurych spraw” – mówi autor – „ale nie można udawać, że się tego nie widzi. Kiedy wyglądam przez okno, włączam telewizor, czytam gazety, to wszystko się dzieje. Nie mówię nic, co nie działoby się naprawdę. Wychodzi na to, że akceptujemy świat, jakim jest, że nasze szczęście przychodzi zawsze kosztem innych ludzi. Tak się po prostu dzieje”.

„Zastanawiałem się, czy Elvis będzie w stanie pisać tak gęsto, jak na swoich klasycznych albumach” – mówi Thompson. „Nawet romantyczne teksty w jego wydaniu są bogate w opisy. Już dawno nie pracowałem z wokalistą, który zwracałby moją uwagę na to, czego słucham, który nie tylko dbałby o zgodność rymów, ale przekraczał granice tekstu, jednocześnie zachowując ich przystępność”.

Na płycie zdarzają się momenty czystego piękna, jak np. pełen napięcia, śpiewny utwór Tripwire („Nie mogę uwierzyć, że stałem się częścią tej piosenki” – mówi Thompson. „Jest piękna i słodka, jak kołysanka. To rzadkie dla mnie doświadczenie – tworzyć coś tak delikatnego”). Ale gdy perkusista usłyszał ostateczną wersję utworu, powiedział: „To najbardziej apokaliptyczna historia miłosna, jaką kiedykolwiek słyszałem!”.Sugerował, by niektóre utwory kończyły się jednak lżejszym wydźwiękiem. Costello odpowiedział na to pozostawiającym wiele otwartych pytań utworem If I Could Believe, wieńczącą cały album medytacją o zaufaniu.

Twórcy Wise Up Ghost nie mają konkretnych oczekiwań co do odbioru tej płyty.„Kiedy robisz coś całkowicie odmiennego od tego, z czego jesteś znany, może to odbiorców zaskoczyć, ale może też spowodować, że się od ciebie odwrócą” – mówi Costello. „Ale nie tworzy się, kalkulując, kto może nie chcieć słuchać twojej muzyki. Po prostu podążasz za głosem wewnętrznym”.

(Patrycja Kowalska - Universal Music Polska)







Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=10824