
Henryk Musialski, główny oskarżony w procesie śląskiej mafii paliwowej, przyszedł we wtorek na rozprawę nietrzeźwy. - Piłem po koncercie Dżemu w Siemianowicach Śląskich - tłumaczył. Za obrazę sądu spędzi tydzień w areszcie.
Musialski znany jest z zamiłowania do grupy "Dżem", a także, że był właścicielem najnowocześniejszego studia nagrań w Polsce i firmy transportowej EM-Trans.
Musialski ubrany w skórzaną kurtkę i błękitne dzwony został przy wejściu do sądu zatrzymany przez policjantów. Pierwsze badanie alkomatem wykazało, że miał 1,57, a drugie że 1,63 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Chwiejący się baron paliwowy na salę rozpraw został doprowadzony przez stróżów prawa.
Zirytowany sędzia Gwidon Jaworski uznał, że Musialski znieważył sąd i skazał go na siedem dni aresztu. Został tam odwieziony prosto z sali rozpraw
(gazeta wyborcza)
|