Na festiwalowych scenach wystąpili m.in. Rudimental, Röyksopp, PRO8L3M, Delta Heavy, Lordofon, Kaliber 44.

Didżejka Cougar w sobotę rozgrzewała publiczność SnowFestu na scenie Blond Music Bar. - Tam była mega energia, super ludzie. Mam nadzieję, że dodałam im energii - mówi artystka. - Ja najbardziej lubię house i w tym się specjalizuję, ale przeplatam to z muzyką elektro wszelkiego rodzaju, czasem jakimiś połamanymi bitami, UK garage. House jest najważniejszy, od zawsze gra w moim sercu - podkreśliła.

Publiczność zaskoczył Mihash, czyli Michał Błaszczyk, reprezentant śląskiej sceny, który obok house'u zaproponował rytmy drum and bass. - Ta zmiana stylu wynikała z tego, że lubię ten klimat UK-owy, drum and bassowy. To we mnie siedzi, a niekoniecznie mam okazję, by się zaprezentować w tym stylu. Dzisiaj, podczas mojego najdłuższego slotu na całym festiwalu, bo grałem trzy godziny, postanowiłem ostatnią z nich zamienić w energię, bas i uśmiechnięte twarze na parkiecie - zdradza i przyznaje, że nie przygotowuje się do swoich setów, ale zawsze improwizuje, patrzy, co dzieje się na parkiecie. - Gram dla ludzi, bo to kocham robić. To jest moje życie.

Norberta Borzyma w plenerowym studiu Czwórki na SnowFest 2024 odwiedził także Robert Ros, czyli Ros Addiction, który na piątkowej scenie Snow Tent pojawił się w towarzystwie MC Conrada. - To już chyba tradycja, MC Conrad pojawia się ze mną już niemal co roku - przyznaje. - W moich setach cały czas panuje freestyle. Nigdy nie układam setów. Zdarzyło mi się niejednokrotnie próbować to zrobić, ale nigdy nie zrealizowałem tego podczas imprezki - dodaje.

Przed występem z MC Conradem zamienili dwa słowa na temat kawałków, które zagrają, ustalili, że zamkną set kawałkiem "Planetary funk alert", od którego Ros Addiction zawsze ma ciarki, jak sam przyznaje. - Coraz częściej sięgam po starocie z przełomu wieków, cofam się też do lat 90., gdy drum and bass był najbliższy mojemu sercu - podkreślił.

W naszej specjalnej audycji nie zabrakło także Igora Fleiszera, współorganizatora tej wyjątkowej zimowej imprezy, członka didżejskiego duetu LastRobots.

- W tym roku panuje najbardziej wiosenna aura na SnowFest, ale dalej jest to SnowFest - zawody snowboardowe i narciarskie się odbywają, na skoczni jest śnieg - mówi gość Czwórki. - Aura nam nie przeszkodziła, żeby przeprowadzić festiwal zgodnie z planem. Śnieg przywoziliśmy z gór, ale mamy też specjalną maszynę, która produkuje go podczas dodatnich temperatur. Mieliśmy doskonałych riderów, fantastyczną publiczność.

SnowFest 2024 pobił rekord frekwencji. Festiwal rośnie z roku na rok, a jego organizatorzy odpowiadają na to zainteresowanie. - Muzyka jest ważnym elementem tego festiwalu. Im więcej scen, tym lepiej - więcej artystów, więcej didżejów - podkreśla Igor Fleiszer. - Zawsze chcieliśmy ten festiwal powiększać. W tym roku pierwszy raz zorganizowaliśmy scenę dzienną, stanęła w sekretnej lokacji, którą było samo centrum miasta. Przyszło sporo osób, to był dobry pomysł. Podobnie jak czwartkowy before.

Kaliber 44, Rudimental czy set Dj Marky to występy z piątku, które najmocniej utkwiły w pamięci Igora. W sobotę wyczekiwał na zespół PRO8L3M, set Gerarda Jansona czy zamknięcie festiwalu w duecie LastRobots, nad ranem w niedzielę

Czwórka

(Wydział Public Relations - Polskie Radio S.A.)