Licząca sobie 27 lat wschodząca gwiazda europejskiej sceny klubowej naprawdę nazywa się Tristan Casara i pochodzi z Nicei. Dzięki sukcesowi singla "Fade Out Lines" (w ośmiu krajach w Top 10 notowań, złoty status w Australii) The Avener stał się błyskawicznie jednym z najbardziej pożądanych didżejów znad Sekwany.

Francuz zdawał sobie sprawę, że musi potwierdzić umiejętności i talent kolejnymi wydawnictwami. Na debiutanckiej płycie postawił na to, co w muzyce lubi najbardziej – czerpanie z różnych gatunków. Beaty o undergroundowym rodowodzie zmieszał z mainstreamowymi. W jego kawałkach usłyszymy także bluesa, nu-jazz, folk, funk, elektronikę. Tej ostatniej, nowoczesnej i wysmakowanej, jest na "The Wanderings Of The Avener" najwięcej. Może chwilami przypominać dokonania takich twórców jak St Germain, Moby, Wankelmut, King Britt, Cassius.

Prace nad "TheWanderings Of The Avener" trwały ładnych parę miesięcy. "Zacząłem od przerabiania starych numerów, których wcześniej nie wykorzystałem, nadając im nowoczesny sznyt" – wspomina Francuz. Zależało mu na równowadze między elektroniką a akustycznymi instrumentami. W trakcie procesu The Avener zmierzył się też z kompozycjami innych artystów, choćby Sixto Rodrigueza, Johna Lee Hookera, Mazzy Star, The Be Good Tanyas, Andy'ego Beya, Adama Cohena. Potem przyszedł czas wspominanego singla "Fade Out Lines" (numer Phoebe Killdeer & The Short Straws). Stał się hitem w Niemczech, a potem w innych częściach świata. Album jako całość to smakowita mieszanka stylistyczna, przygotowana z wyczuciem, francuską elegancją, przez didżeja o ogromnych horyzontach muzycznych. Świat będzie przy tym tańczył z rozkoszą.

(Marta Kępczyńska-Magic Records)