Muzycy grupy będą się tam pewnie czuli jak w domu - w końcu Blues Club w prostej linii dzieli przecież tylko kilka kroków od Ucha, miejsca, które stało się dla Marli Cinger prawdziwą bazą i matecznikiem. Bo to właśnie tam zaczęła się błyskawiczna i dość spektakularna kariera zespołu. Prawie dokładnie rok temu jego członkowie po raz pierwszy zaprezentował się większej publiczności. Działo się to podczas jednego z półfinałów organizowanego przez Ucho konkursu dla młodych zespołów, Uchodrom.

Grupa swoją niezwykle oryginalną muzyką od razu zwróciła uwagę jurorów i publiczności. A efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania samych muzyków: nie dość, że szturmem przeszli przez półfinałową eliminację i bez trudu trafili do finału, w jego trakcie niemal zmietli konkurencję, wygrywając cały konkurs w cuglach. Tak się to wszystko zaczęło. Potem był znakomity występ na festiwalu Globaltica - pierwsza pełna prezentacja zespołu przed wielką publicznością, a potem muzycy przystąpili do realizacji uchodromowej nagrody. Było nią prawo do nagrania debiutanckiej płyty. Choć w założeniu miała to być tylko epka, muzycy zdołali zarejestrować pełnowymiarowy materiał. Efektem tej sesji była płyta „Congs", która ukazała się na samym początku roku, nakładem klubu Ucho. Znalazła się na nim oryginalna muzyka: akustyczny, dość delikatny, choć nie pozbawiony ujawniających się od czasu do czasu mocniejszych elementów, kobiecy singer/songwriting.

Cały materiał grupy jest autorstwa jej założycielki i liderki, Joanny Kucharskiej. Wspomaga ją trzech muzyków: dwóch występuje wraz z nią w formacji Kiev Office, trzeci to Adam Olesiejuk, współtwórca materiału, od czasu do czasu wspomagający Kucharską pod względem wokalnym.

Każdy kolejny koncert zespołu jest ciekawszy od poprzedniego. Na dodatek na widzów zawsze czekają niespodzianki, np. w postaci nie pojawiających się na płycie coverów. I to kolejny powód, by warto było się wybrać na niedzielny koncert.