Kolejne bzdury na temat Hendrixa
Data: 02-06-2009 o godz. 00:00:00
Temat: Info


Z książki napisanej przez byłego współpracownika legendarnego gitarzysty wynika, że Jimi Hendrix (27.11.1942 w Seattle - 18.09.1970 w Londynie) został zamordowany przez swojego menadżera.

Hendrix zmarł w 1970 r. w wieku 27 lat. Zadławił się wymiocinami, ale dokładne okoliczności jego śmierci nie są znane. Ratownicy medyczni znaleźli ciało muzyka w hotelu Samarkand w Londynie w pokoju Moniki Dannemann.

James "Tappy" Wright, autor książki "Rock Roadie", twierdzi, że menadżer Jimiego Michael Jeffery przyznał się do zabicia gitarzysty w 1971 r. Wright twierdzi, że Jeffery obawiał się, że Hendrix przygotowuje się do znalezienia nowego menadżera - umowa Jeffery'ego z muzykiem kończyła się w grudniu 1970 r. Menadzer miał - zdaniem autora książki - pójść do pokoju gitarzysty i podać mu olbrzymią ilość tabletek i wina.

Wright pisze, że Jeffery powiedział:

"Musiałem to zrobić, Tappy. Rozumiesz, prawda? Dobrze wiesz, o czym mówię. (...) Byłem w Londynie z kilkoma starymi znajomymi tej nocy, kiedy zmarł Jimi. Poszliśmy do pokoju hotelowego Moniki i wsadztłem mu garść tabletek do ust. Potem wlałem mu do gardła kilka butelek czerwonego wina". (...) Musiałem to zrobić. Jimi był dla mnie wart dużo więcej martwy niż żywy. Ten sukinsyn chciał mnie zostawić. Gdybym go stracił, straciłbym wszystko".

Jeffery zginął w wypadku samolotowym dwa lata po tym, jak rzekomo przyznał się do zabójstwa.

Książka "Rock Roadie" trafi do sprzedaży w przyszłym miesiącu. Wright opisał w niej kulisy pracy z wieloma muzycznymi legendami lat 60., m.in. Tiną Turner i Elvisem Presleyem.

(infomuzyka.pl)





Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=6843