"To miało być urocze spotkanie. Pretekst? Kora wydaje nową płytę. Niestety, tak się nie stało. Kora już od drzwi była naburmuszona i nie w formie. Nie podobały jej się pytania, nie podobały wpisy internautów na forach, ogólnie drażnili ją chyba wszyscy ludzie. Mówiła coś, że źle spała, że łyknęła piguły... A potem... zaczęło się!" - czytamy w kolorowym dzienniku.

Kamil Sipowicz oznajmił, że transwestyta, który podszywa się pod Korę, m.in. udziela za nią wywiadów, a także nawet śpiewa przebrany za Korę.

"Utożsamił się z Korą, zna książkę, zna jej dzieciństwo i udziela wywiadów, bruździ na nasz święty Kościół" - stwierdził, a Kora przytakiwała mu z poważną miną.

"Mam nadzieję, że przeżyję to, w przeciwieństwie do Johna Lennona. Na całe szczęście nie muszę wysiadać z samochodu, tylko mogę wjechać na podwórko. On (Lennon) popełnił ten błąd, chciał być bardzo, że tak powiem... zjednoczyć się z populi, no i niestety nie przeżył" - powiedziała wokalistka Maanamu.

(Super Express)

Czarne chmury ponownie zawisły nad Korą. Wokalistkę znowu dopadła od lat powracająca depresja. I choć jeszcze w czerwcu Kora zapowiadała powrót na scenę ze świeżo nagraną płytą, to promocja została przesunięta.

Piosenkarka dwa razy do roku poddaje się wprawdzie specjalnej serii zastrzyków, które mają jej pomóc w walce z chorobą, ale nie daje to oczekiwanych rezultatów. Przy Korze cały czas jest obecny jej kochający partner, Kamil Sipowicz, który podtrzymuje ją na duchu. Należy zatem tylko czekać, czy miłość pomoże artystce ponownie się otrząsnąć i wrócić na scenę?

To przykre, że kolejna wybitna wokalistka cierpi na tą straszną chorobę