Czy osmalony klasyczny Fender Stratocaster może być wart cztery miliony złotych? Może, pod warunkiem, że jest to gitara, na której grał i którą podpalił Jimmi Hendrix (27,11.1942 w Seattle - 18.09.1970 w Londynie). Zaginiony przed laty instrument legendy rocka odnalazł się i trafił na aukcję.
Hendrix podpalił gitarę na koncercie w Finsbury Astoria w Londynie, w marcu 1967 roku. Efekt był niesamowity, publiczność oszalała, płonący instrument trafił do historii rocka, a poparzony muzyk do szpitala.
Przez dziesięciolecia losy gitary były nieznane. Teraz okazuje się, że nadpalony instrument zabrał Tony Garland - rzecznik prasowy rockmana - i ukrył w garażu rodziców. Niedawno klasycznego Fendera znalazł wśród rupieci siostrzeniec Garlanda. Gitara trafiła na aukcję.
Osmalony instrument będzie sprzedany we wrześniu, razem z pałeczkami perkusisty Led Zeppelin Johna Bonhama oraz tomikiem wierszy i nutami Jima Morrisona, lidera grupy The Doors.
Organizatorzy aukcji liczą, że cena tych pamiątek osiągnie przynajmniej milion funtów, czyli ponad cztery miliony złotych.
(dziennik)