– Po latach przerwy wystąpię z zespołem The Police po to, by zaskoczyć publiczność – zapowiedział Sting w rozmowie z włoskim dziennikiem „La Repubblica”.
W opublikowanym w środę wywiadzie ujawnił jednocześnie, że reaktywuje legendarny zespół tylko na rok. „A potem – dodał – znowu ucieknę”.
Na dwa miesiące przed pierwszym po 23 latach koncertem The Police i początkiem światowej trasy koncertowej 55-letni obecnie Sting przyznał, że do reaktywacji grupy skłoniła go niedawna praca nad wyjątkową w jego dorobku płytą „Songs from the Labyrinth”, na której przy akompaniamencie lutni nagrał pieśni elżbietańskiego kompozytora Johna Dowlanda (1563-1626).
„Dzięki podróży do Labiryntu przeżyłem kilka intensywnych miesięcy. Stanąłem też wobec kluczowego pytania: co zrobię, gdy z niego wyjdę. Co mógłbym zrobić, by zaskoczyć publiczność? Co mogę wymyślić, by siebie samego zadziwić? I w ten oto sposób postanowiłem reaktywować The Police” – powiedział Sting, mieszkający w Toskanii.
Powrót zespołu The Police nazwał „wyzwaniem duchowym i próbą ponownego związania nici nieudanego związku”, po to – jak dodał – by uczynić go teraz lepszym”.
„Opuściłem Police prawie 25 lat temu i od tego momentu nie robiłem nic innego, jak tylko uciekałem od zespołu. Teraz nadszedł moment powrotu, ze spokojną duszą. Zrozumiałem, że artysta taki, jak ja, który obejmuje rock, jazz i klasykę, jest wiecznym studentem na dworze muzyki” – podkreślił brytyjski piosenkarz.
Mówiąc zaś o przygotowaniach do trasy koncertowej, rozpoczynającej się w Vancouver w Kanadzie 28 maja, Sting zaznaczył: „sukces jest zagwarantowany, skoro bilety zostały prawie wszędzie sprzedane w dwie godziny”.
„Ale jedno niech będzie jasne: wszystko to nie potrwa dłużej niż rok, a potem znowu ucieknę” - ogłosił wokalista legendarnej grupy.
(PAP)