Związek Dody i Radka Majdana rozsypał się definitywnie.
"W dniu 15 lutego zaczął się nowy etap mojego życia spowodowany przykrą sytuacją prywatną, o której pewnie będzie już niedługo głośno" napisała Doda na swojej stronie internetowej w dniu swoich urodzin.
Swoje urodziny Doda świętowała w hotelu Marriott. Towarzyszył jej (niby) mąż Radosław Majdan. Doda, jak zwykle bardzo skąpo ubrana, obściskiwała się z nim przed obiektywami fotografów i rozsyłała promienne uśmiechy. Były toasty, prezenty i wielki neon z życzeniami dla Dody na szczycie wieżowca. Wszystko wyglądało jak starannie wyreżyserowana rodzinna sielanka.
Ale po imprezie atmosfera nieco się zepsuła. Doda wróciła do domu pierwsza, zamknęła za sobą drzwi i nie chciała ich otworzyć, gdy jakiś czas potem pod ich wspólnym mieszkaniem pojawił się Majdan.
Przez ponad pół nocy dobijał się do drzwi. Bezskutecznie. Dzwonił domofonem, telefonował, wysyłał SMS-y, ale Doda była nieugięta. Mimo że na dworze był mróz, Radek wytrwale czekał, aż (niby) żona wpuści go do środka. W końcu w środku nocy zamki puściły i Majdan mógł wejść do domu i się przespać. Ale w tym samym czasie na stronie internetowej Dody pojawił się niepokojący wpis.
Piosenkarka pisze o wielkiej zmianie w swoim życiu spowodowanej przykrą sytuacją prywatną. Oficjalnie nikt ze współpracowników Dody nie chce potwierdzić informacji o rozstaniu pary. Ale nieoficjalnie mówi się, że Doda i Radek od dawna nie są już razem.
(Fakt/Dziennik)
Doda tłumaczy na swojej stronie jakie zmiany nie zaszły w jej życiu...
Oto pełen cytat ze strony www.doda.net
"Moje newsy cieszą się ogromną popularnością wśród portali i prasy, a także wśród moich własnych znajomych, którzy wkręceni w idiotyczną spiralę bulwarowych plotek dzwonią, by zadać nurtujące całą Polskę pytanie: JAKI TO NOWY ETAP W ZYCIU DODY??????????? Postanowiłam zatem dać kres domysłom porażająco wybujałej wyobrażni dziennikarzy, która aż boli i odsłonić nieco rąbek tajemnicy, która z kolei nie daje spać dziennikarzom Sraktu... No cóż - moja litość nie zna granic :). A zatem w odpowiedzi na liczne telefony do mojej agentki sugerujące rozwiązanie zagadki:
1. Nie "przerzuciłam się na dziewczyny" - ha ha ha ha...
2. Nie jestem w ciąży
3. Nie rozstałam się z Radziem
Mieliście okazje posłuchać moich życzeń dla Niego na walentynki. Nic się nie zmieniło przez jeden dzień ku niepocieszeniu wszystkich tych, którzy życzą nam jak najgorzej. Nie rozumie, dlaczego tak bardzo ludziom zależy na naszym rozstaniu, że jak pisze o sytuacji prywatnej to pierwsza ich myśl brzmi: MUSIAŁA SIE Z NIM POKŁÓCIĆ! Otóż nie moi drodzy... Naprawde mam szczerze dość tych debilnych, wyssanych z dupy plotek. Zyczyłabym sobie na urodziny żeby dali nam spokój, ja i Radziu nie mamy serca z kamienia i boli mnie jak czytam te bzdury. Jedyną prawdą jest, że mieszkamy daleko i staramy się jak możemy pogodzić nasze prace i pasje z naszą miłością. Moim marzeniem jest spać i budzić się przy nim i robić wszystkie te prozaiczne rzeczy, które wy robicie na codzień. Nam los narazie zgotował inne życie. Jest bardzo cięzko, tęsknie za nim niemiłosierne, ale ani ja ani On nic teraz nie możemy zmienić. Dlatego jestem w szoku, że ludzie mogą wymyślać takie pierdoły i utrudniać nam i tak cięzką sytuację. Radex jest miłością mego życia, nie mam innego faceta na boku jak mieliście nie raz okazję przeczytać, a życie nocne Warszawy wciąga mnie co noc do mojego łóżka, a nie do klubów... Muszę w końcu się wysypiać żeby mieć siłę na czytanie tego ścierwa :). Reasumując: co miałam na myśli pisząc o nowym etapie - powiem w odpowiednim dla mnie momencie. Z Radziem kłócimy się jak każda para ale również kochamy się jak mało kto :). Nie planuje zmienić męża więc dziennikarzom radzę skupić się na parze u której rozwód jest prawdopodobny choć w pięciu procentach, a nie tracić czas na wymyślanie opowieści godnych "władcy pierścieni"... MÓJ M... KOCHAM CIĘ. Pozdrawiam wszystkich. Zaraz wychodzę na scenę więc kończe mój cudowny wpis. Widzimy się na BALI !!!!!!!!!"
