Zmiana trendu, czy tylko chwilowe zmęczenie? Po raz pierwszy od 2001 roku hip-hop spadł z piedestału i nie jest już najpopularniejszym gatunkiem muzycznym w Stanach Zjednoczonych.
Już teraz śmiało można powiedzieć, że ten rok był dla hip-hopu wyjątkowo kiepski....
W tym roku za oceanem dużą popularnością cieszył się też krążek zwyciężczyni amerykańskiego "Idola" Carrie Underwood zatytułowany "Some Hearts" oraz najnowszy album Justina Timberlake'a "Future Sex/Love Sounds". W pierwszej piątce nie ma jednak ani jednej płyty hip-hopowej!
A przecież od kilku lat raperzy bezapelacyjnie rządzili w Stanach. Wystarczy spojrzeć na listę najlepiej sprzedawanych płyt w danym roczniku. Cztery lata temu królowała płyta "The Eminem Show", rok później na szczycie był 50 Cent z "Get Rich Or Die Tryin'". Dwa lata temu rządził Usher z krążkiem "Conffesions", a w zeszłym roku najpopularniejsze były krążki 50 Centa "Massacre" i Eminema "Encore". Teraz jest zupełnie inaczej.
(Marcin Cichoński-Dziennik)