Odbywający obecnie karę dożywocia Walter 'King Tut' Johnson zaprzeczył oskarżeniom, jakoby był winny śmierci rapera Tupaca Shakura.
Mężczyzna twierdzi natomiast, że pomagał ojcu zastrzelonego artysty w śledztwie. Wywiad z Johnsonem pojawił się w magazynie "America's King". Więzień otrzymał dożywocie na mocy nowego prawa "Three Strikes" - Johnson trzykrotnie z rzędu został skazany za napad z bronią w ręku, za co otrzymał tak surową karę.
King Tut przyznał się do winy, jednak zaprzecza oskarżeniom o zabicie Tupaca. Mężczyzna jest podejrzany po tym, jak raper jeszcze w 1994 roku wymienił go jako jednego z możliwych morderców. "Rozumiem dlaczego fani Tupaca mnie nienawidzą. Ale chciałbym podkreślić, że nie mam żadnego związku z zabójstwem" - powiedział Walter Johnson. "Jeżeli tak twierdzicie, to proszę poddać mnie śledztwu. Wiem, że nie jestem grzecznym chłopcem, ale nie oskarżajcie mnie o śmierć Tupaca!".
W wywiadzie King Tut poparł także popularną tezę, jakoby śledztwo w sprawie morderstwa Tupaca, a także jego rywala Notoriousa B.I.G., były specjalnie utrudniane.
"Trzeba zająć się tymi kłamstwami i niekonsekwentnymi działaniami" - apeluje.
Przypomnijmy, że Tupac został zastrzelony w 1996 roku. Do dzisiaj nie odkryto sprawców przestępstwa.
(Magazyn Hip Hop sa sa)