Monika Wiśniowskiej-Basel w repertuarze Grażyny Łobaszewskiej Data: 23-11-2019 o godz. 16:33:30 Temat: Live
Muszę przyznać szczerze, że gdyby nie Marta Dzwonkowska z zespołu Girls on Fire - prawdopodobnie nie byłoby mnie na koncercie Moniki Wiśniowskiej-Basel.
Pod koniec października Marta zaprosiła mnie na występ Girls on Fire w klubie Vertigo. Bardzo ucieszyłem się, bo dawno nie widzieliśmy się i była okazja nadrobić zaległości. Po występie Girls on Fire dowiedziałem się od Moniki, że za trzy tygodnie będzie miała solowy występ w Vertigo, w repertuarze Grażyny Łobaszewskiej. Jakbym chciał to mogę przyjść z ekipą - zapraszam serdecznie - powiedziała Monika. Ponieważ żadnej dziewczynie z Girls on Fire nie odmówię, więc sprawa była jasna. Będziemy Moniko - powiedziałem podczas naszej rozmowy. Bardzo się ucieszyła - widząc jej uśmiech na twarzy - pomyślałem sobie, że dla takiego uśmiechu, to warto robić, to co robię.
Nadszedł dzień 22 listopada - wszyscy przyszliśmy na czas. Ja, Joasia, Grzesiek i Jakub. Byliśmy gotowi do pracy. Około godz. 19.20 na scenę wszedł menadżer klubu Vertigo Piotr Karwat. Jak zawsze dowcipny i na luzie zapowiedział. Proszę Państwa, przed Państwem urocza Monika Wiśniowska-Basel wraz z zespołem. Przywitajmy Ją brawami.
(Piotr Karwat wita Monikę + band)
A ja teraz oddaję pióro Joasi.
(urocza Monika Wiśniowska-Basel)
Wrocławski klub Vertigo i koncert Moniki Wiśniowskiej-Basel w repertuarze Grażyny Łobaszewskiej
to przepis na udany rozkołysany piątkowy wieczór po całym tygodniu pracy i obowiązków.
(Monika + band)
Łobaszewska, dama polskiej wokalistyki jazzowej, to ulubiona wykonawczyni Moniki, co było słychać
podczas koncertu. Nie był to jednak występ z cyklu: uczennica i mistrzyni.
Monika nie koncentrowała
się na tym, by jak najwierniej oddać każdą nutę z oryginalnego wykonania, z uśmiechem podążała
własną drogą. Szacunek i sentyment do Łobaszewskiej były jednak wyraźnie odczuwalne –
wrocławska wokalistka zresztą na wstępie przyznała, że zna ją osobiście z wielu warsztatów
muzycznych.
(Tomasz Jędrzejewski - klawisze)
Koncert otworzył utwór Czas nas uczy pogody, bez wątpienia najsłynniejszy hit z repertuaru
Łobaszewskiej, z tekstem Jacka Cygana i muzyką Krzesimira Dębskiego. W wykonaniu Moniki
Wiśniowskiej-Basel na dobrze nagłośnionej scenie klubu jazzowego przez Michała Klubę doskonale było słychać każde
mądre słowo tego ponadczasowego songu. A potem już poszło! Monika śpiewała piosenki z różnych
okresów z ponad 40-letniej kariery Grażyny Łobaszewskiej (w tym kilka bardzo trudnych do
znalezienia w oryginalnym wykonaniu, jak Wieczór bez okazji czy Rycerz przegranych spraw).
(od lewej Michał Podżus - trąbka, Michał Zgoda - saksofony i Łukasz Matyasik - bas)
Wielokrotnie podkreślała, jak lubi te utwory – a ta sympatia udzielała się publiczności. Pokazała
szeroką skalę swoich wokalnych możliwości: była liryczna w Gdybyś, subtelna w Ołowiu, radosna w
Słowa wolne są od cła i rockowa w Sklejam się, nie rezygnując z jazzowego swingu. Ten ostatni utwór
był zresztą najostrzejszym momentem koncertu, z mocnym solo Michała Wilczyńskiego na gitarze
elektrycznej.
(Michał MOPER Wilczyński - gitara)
Wokalistce na scenie towarzyszyło aż sześciu muzyków. Każdy miał szansę pokazać swoje
niepospolite umiejętności, dodając występowi kolorów. Rycerz przegranych spraw pulsował basem
(na którym grał Łukasz Matyjasik), pianino Tomka Jędrzejewskiego dodawało subtelności piosenkom
Ołów i Celebruję każdy dzień. Świetną robotę robiły dęciaki (Łukasz Zgoda na saksofonie i Michał
Podżus na trąbce), których klimatyczne solowe popisy publiczność nie raz miała szansę nagrodzić
oklaskami. Ornamenty muzyczne nie zdominowały jednak wokalu – nie było wątpliwości, że w
centrum są piosenki kruchej, lecz wewnętrznie silnej kobiety.
(Mateusz Maniak - perkusja)
– To są moje utwory – powiedziała Monika Wiśniowska-Basel pod koniec występu i dało się to
usłyszeć. Piątkowy wieczór w Vertigo to kawał świetnej polskiej muzyki ze starannie przemyślanymi
niebanalnymi tekstami, dobranymi tak, „by nie bolał życia ząb”, jak śpiewała Monika w finałowym
Celebruję każdy dzień.
(Monika pyta widowni - co mamy zagrać na bis - publiczność prawie jednym głosem - Czas nas uczy pogody - koncert zakończył się po 21:30)
(tekst J.F., , z niewielką pomocą Zbyszka. Wszystkie fotografie: Grzegorz Szurkowski)
A ja (Zbyszek) od siebie bardzo dziękuję Monice Wiśniowskiej-Basel za zaproszenie nas na ten niezwykły koncert. Joasi też bardzo dziękuję. Grześku i Jakubie - powiem krótko - Dzięki. Było ekstra. Madziu dziękuję za opiekę nad nami!. Jesteś niezastąpiona!
(my również dziękujemy)
(Luiza - dziewczyna Michała Podżusa przyszła zobaczyć, jak sobie radzi Jej ukochany)