Carlos Johnson ponownie w klubie Vertigo
Data: 13-10-2019 o godz. 15:36:24
Temat: Live


Ja ten czas szybko leci. W czerwcu br. gościliśmy Carlosa Johnsona (17.01.1953 Chicago) we wrocławskim klubie Vertigo, a tu leworęczny wirtuoz gitary ponownie przyjechał do Polski i zagrał w moim ulubionym klubie. Koncert planowo miał rozpocząć się o 20.30, ale nastąpił nieznaczny poślizg.

O 20.47 na scenę Vertigo Jazz Club&Restaurant wkroczył menadżer klubu Piotr Karwan, nie bawiąc się w jakieś zbędne słówka, zapowiedział, że po kilku miesięczne nieobecności - ponownie odwiedził nas znany już u nas Carlos Johnson, jeden z najlepszych bluesowych gitarzystów na świecie. Zagra koncert podzielony na dwa sety, po czym zaprosił muzyków na scenę.

(Piotr Karwan)


(Carlos Johnson & Hoodoo Band)

Przed państwem Carlos Johnson z Chicago, któremu towarzyszyć będzie wrocławski zespół Hoodoo Band - tak powiedział Piotr.



(Carlos Johnson - gitara i śpiew)

Na poprzednim koncercie również byłem, więc miałem porównanie. Grupa Hoodoo Band wystąpiła w składzie:
Piotr Świętoniowski - klawisze
Bartek Miarka - gitara
Andrzej Stagraczyński - bas
Bartosz Niebielecki - perkusja

z poprzedniego występu zabrakło harmonijkarza i wokalisty Tomasz Nitribitta


(Bartek Miarka - gitara)


(Andrzej Stagraczyński - bas)

Pierwszy set rozpoczął się o 20.50 i trwał do 21.56. W tym czasie Carlos Johnson & Hoodoo Band zagrali trzy długie utwory. Każdy z muzyków mógł wtedy pokazać swoje umiejętności. Pulsujące rytmy oraz bluesowe ciepło w wykonaniu Mistrza były bardzo zarażająca! Ci co kiwali się lub wystukiwali nogą lub dłońmi rytmy już nie mogli potem przestać. Podczas drugiego utworu, nastąpiła bardzo przyjemna chwila, a mianowicie Carlos Johnson zapowiedział, że za cztery dni - okrągłe urodziny obchodzić będzie klawiszowiec Piotr Świętoniowski. (ja wiem, ale nie napiszę które). Cała sala odśpiewała mu "Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam". Piotr na chwilę zabrał głos. Lekko wzruszony powiedział, że nie spodziewał takiego obrotu sprawy, i na pewno jest to sprawka jego żony. Chociaż była chora, to przyjechała do Wrocławia, aby dopilnować wszystkiego.


(Piotr Świętoniowski - klawisze)

(kwiaty dła Piotra)

(tort dla Piotra)

Podczas trzeciego utworu Carlos Johnson zszedł ze sceny i obszedł całą salę - grając na gitarze i śpiewając ku radości gości przy stolikach. Tamtym razem odwiedził tylko z przodu stoliki, a teraz nawet zahaczył o bar! Taki po prostu luzak - luz-bluz. Potem nastąpiła dość długa przerwa, chyba składali życzenia solenizantowi.


(Carlos Johnson na sali)

Druga część rozpoczęła o 22.40

To już był czwarty utwór - muzycy od razu zagrali z kopyta, chyba lekko zdopingowani po przerwie dali popis prawdziwego bluesa. Swoje solo na klawiszach zagrał solenizant Piotr Świętoniowski, a po nim zaprezentował się duet gitarowy Carlos Johnson i Bartek Miarka. Ładnie to zabrzmiało - taki dialog gitarowy. Mnie się podobało.

Tak jak poprzednim razem Johnson na scenę zaprosił Alicję Janosz, która wykonała dwa utwory m.in. "Summertime". Pomyślałem sobie, że ta drobna, krucha dziewczyna ma tak potężny głos, że gdyby były w klubie okna, to chyba szyby by popękały. A przy tym jest niezwykle urocza.


(gość specjalny Alicja Janosz - śpiew)

Przy siódmym utworze Carlos Johnson pozwolił sobie, na skomentowanie amerykańskiej polityki prowadzonej przez Donalda Trumpa. Padło kilka niecenzuralnych słów, nawet po polsku. Potem dali takiego czadu, że o mało bębenki nie wypadły z uszu. Po tym kawałku, muzycy zeszli ze sceny, ale widownia nie dała za wygraną. Domagali się bisu. Wołali, wołali i się doczekali. Carlos Johnson ponownie wszedł na scenę - dołączyli do niego muzycy z Hoodoo Band z na bis zagrali "Family Man"


(Bartosz Niebielecki - perkusja)

Kolejne spotkanie z wielkim muzykiem zakończyło się 23:45. I to był definitywny koniec. Na drugi bis już nie wyszli. Byli już zbyt zmęczeni. Będąc z tyłu sali, przy wyjściu wiele człowiek słyszy. Teraz zwróciła moją uwagę grupa młodych ludzi, która komentowała występ, oraz to, że Wrocław ma klub na zachodnim poziomie. Szkoda, że u nas takiego niema (nie usłyszałem gdzie)

(wśród gości zauważyliśmy Iwara Romanka muzyka zespołów Resoraki i Outsider)

(Jagoda i Paweł przyszli posłuchać dobrej muzyki)


(my również dziękujemy)

(tekst Zbyszek Kowalczyk. Wszystkie fotografie: Wojtek Pisula)

Zbyszku, ale to był fajny koncert. Na pierwszym też byłem i mogłem je porównać, a dzięki komu? Dzięki Tobie! Dziękuję Ci za to.

A ja (Zbyszek) od siebie bardzo dziękuję Piotrowi Karwatowi - przyjemnie jest współpracować z Tobą. Wojtku jesteś w tej chwili niezastąpiony. Dziękuję!










Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=20540