Piękny koncert, niezwykła sala i wspaniała publiczność. To wszystko w Katowicach
Data: 08-07-2019 o godz. 14:10:00
Temat: Live


Czekałem na ten koncert, a tu już piszę relacje z niego. Ach! jak ten czas leci. Kilka tygodni temu otrzymałem maila od Agnieszki Klorygi z Agencji Artystycznej Paradam z informacją o niezwykłym wydarzeniu, które odbędzie się 7 lipca w Katowicach.



Uważnie przeczytałem i nie mogłem w to uwierzyć. Trzy wokalistki i perkusjonistka (razem 10 nagród Grammy) na jednej scenie!

Tekst oczywiście szybko zamieściłem na mojej stronie. Dostałem po tym sporo maili z różnymi pytaniami dotyczącymi Artystek. Sam zacząłem przeglądać kalendarz na lipiec, z pytaniem - co ja robię 7 lipca?
Patrzę, a tu mam kolejne prywatne zaproszenie na 6-8 lipca do Pragi, od czeskiej wokalistki Sary. I co ja mam robić?
Tu piękna dziewczyna zaprasza mnie na kilka dni do Pragi, a z drugiej strony taki koncert - jedyny w swoim rodzaju. Przecież mogę już nigdy nie zobaczyć na jednej scenie takiego składu Artystów!
Noc miałem już nie przespaną. Na drugi dzień zadzwoniłem do Agnieszki z pytaniem, czy zaprosi mnie na ten koncert. Odpowiedź dostałem pozytywną. Kurcze byłem w siódmym niebie. Teraz czekał mnie drugi telefon. No i tu miałem pietra, że jak zareaguje Sara. No, ale wszystko poszło "gładko". Do Pragi pojadę w innym terminie.
Aha zapomniałem - musiałem jeszcze podzwonić do fotografów. Ania Musiał zgodziła się bez chwili zastanowienia. Taka okazja Zbyniu? , chyba byłabym niemądra, żeby nie pójść z Tobą na taki koncert - powiedziała.

No i nadszedł 7 lipca, niedziela, pogoda we Wrocławiu w kratkę, ale przyjemna. Wsiadam o godz 15:45 do pociągu IC w przedziale same dziewczyny i ja rodzynek. Będąc w takim towarzystwie czas pędzi jak ten pociąg. Nie wiadomo kiedy Katowice 18:15. Jest słoneczna pogoda. Niebo bez jednej chmurki. Na peronie wita mnie czule piękna Ania. Mamy jeszcze trochę czasu do koncertu 20:30. I tu zakończę...

Do olbrzymiego gmachu Narodowej Orkiestry Polskiego Radia w Katowicach przybyliśmy około 19:45. Przyznam, że byłem tu po raz pierwszy. Wchodzimy do środka i jeszcze bardziej nas przytłacza jego wielkość. Trzeba przewodnika pytać o miejsce, do którego chce się dotrzeć.
Ania chwilę poczekała w holu, ja poszedłem szukać Agnieszki. Kiedy ją znalazłem, miała już przygotowane dla mnie zaproszenia na ten wspaniały koncert. Jakby tego było mało, to mieliśmy drugi rząd i miejsca na środku 19 i 20. No! już lepiej nie mogliśmy trafić. (Dziękuję Ci Agnieszko).


(scena na wyciągnięcie ręki!)

Jak zawsze przeszliśmy instruktaż co nam wolno, a czego nie. Usiedliśmy na swoich miejscach. Rozglądamy się po sali. Robi na nas piorunujące wrażenie. Ludzi szybko przybywa. Sala w krótkim czasie jest już pełną widzów. Taki widok na pewno cieszył organizatora, ale i nas wszystkich.

(Agnieszka Kloryga)

Kiedy wybiła godz 20:40 na scenę weszła Agnieszka Kloryga, bez której ten koncert by się nie odbył. Ładnie się przywitała. W skrócie opowiedziała, dlaczego ten koncert jest wyjątkowy i nie przedłużając zaprosiła na scenę głównych aktorów wieczoru. W tym miejscu muszę to napisać. Agnieszka mówi piękną polszczyzną, aż miło Jej słuchać, co w dzisiejszych czasach, nie zdarza się często.

Na scenę weszło pięciu muzyków: Edmar Colon - sax, Jon Cowherd - klawisze, Danny Sadownick - instr. perkusyjne, Marvin Sewell - gitara, Ben Williams - kontrabas i bas, a na końcu liderka zespołu perkusistka Terri Lyne Carrington (4 Grammy).

(zespół Terri Lyne Carrington)

(od lewej Marvin Sewell, w środku Danny Sadownick, po prawej Edmar Colon)

(od lewej Jon Cowherd, a prawej Ben Williams)

(liderka zespołu Terri Lyne Carrington nieco bliżej

(wszyscy na scenie)

Kiedy grupa zaczęła instrumentalnym utworem na scenie pojawiły się trzy piękne wokalistki Lizz Wright , Angélique Kidjo oraz Cécile McLorin Salvant .

(od lewej Cécile McLorin Salvant , Angélique Kidjo i Lizz Wright)

I zaczęła się wielką uczta i dla oczu, i dla uszu.


Lzzy piękna, wysoka, dostojna o niespotykanym matowym głosie. Najbardziej spokojna z tej trójki, ale jak zaśpiewała, to ciarki przeszły po plecach.

Cécile równie piękna o uroczym uśmiechu, robiąca śmieszne miny przy każdej narażającej się okazji, o głosie tak wspaniałym, jak Ona sama. Gdy śpiewała i patrzyła w moją stronę, miałem wrażenie, jakby to było tylko dla mnie. Niesamowite przeżycie.

oraz Angélique żywe srebro na scenie. To Ona potrafiła zejść że sceny, pójść na widownię, wmieszać się w nią i tańczyć te swoje wygibasy. To Ona potrafiła poderwać z siedzeń widownię, z którą robiła, to co chciała. Wszyscy bawili się znakomicie, bez względu na wiek. Można by przytoczyć refren piosenki Jerzego Pomorskiego "cała sala śpiewa z nami, tańcząc walca - walczyła parami". Niezwykła showwoman. Tyle w niej energii, że mogłaby obdarzyć nią, kilka młodszych od niej osób. Po prostu kobieta wulkan.

I takie trzy Wielkie Gwiazdy + zespół potrafiły na jednej scenie zrobić takie show, że zapamięta się go na dłuuuuugie lata. W sumie wokalistki wykonały 15 utworów plus jeden na bis "Rolling on the River" z przebojowego albumu "Bayou Country" (1969) amerykańskiego zespołu Creedence Clearwater Revival. Koncert zakończył się 22:20.

Mimo długich oklasków, Artyści na scenę już nie powrócili. My jeszcze przez chwilę siedzieliśmy bez ruchu, a potem powoli udaliśmy się do wyjścia - po drodze spotykając Agnieszkę, do której ustawiała się kolejka, aby Jej podziękować za udany koncert. My oczywiście zrobiliśmy to samo. A potem już opuszczenie NOSPR i nocny spacer ulicami Katowic w kierunku dworca kolejowego. Nie było mnie jakiś czas w tym mieście i powiem Wam, że to nie są te Katowice, które pamiętałem. To bardzo piękne, nowoczesne miasto. Po tamtym nie ma już śladu.

(prawdziwa palma w centrum Katowic)

(UFO w Katowicach!)

(UFO chyba już odlatuje, bo widzi, że robimy zdjęcia)

Jestem szczęśliwy, że mogłem tu być, i to na takim koncercie. Zapamiętam go na pewno. Akustyka jest rewelacyjna. Ci, co czytają moje relacje z koncertów wiedzą, że bardzo zwracam uwagę dźwięk na sali/hali. Na granicy doskonałości były dwa koncerty Piotra Schmidta w klubie Formaty we Wrocławiu i Jesse Cooka w Narodowym Forum Muzycznym też we Wrocławiu. Teraz doszedł trzeci w NOSPR w Katowicach.

Z tego co wiem, obecnie jest to jedna z najpiękniejszych i najlepszych akustycznych sal koncertowych w... Europie, i my wszyscy Polacy możemy być z niej naprawdę dumni. Koncert uważam za jeden z tych, na którym obecność była obowiązkowa. Ania szczęśliwa, ja szczęśliwy, zresztą czego chcieć więcej. Aby takich koncertów było. było jak najwięcej.

(tekst: Zbyszek Kowalczyk, wszystkie zdjęcia: Anna Musiał )


Mój Drogi Zbyniu! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że byliśmy razem na tym koncercie. Zapamiętam go na zawsze. Dziękuję Ci za to mój Mistrzu!


A ja (Zbyszek) od siebie bardzo dziękuję Agnieszce Kloryga z Tobą rozmowa i współpraca to sama przyjemność. Droga Aniu! Powiem tak. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty i za to bardzo, bardzo Ci dziękuję. Zawsze wiedziałem, że jesteś mądra i podejmujesz mądre decyzje.







Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=20045