Przepiękny koncert Stacey Kent we wrocławskim Imparcie
Data: 18-05-2019 o godz. 22:45:00
Temat: Live


Ja i Marta, będąc na którymś koncercie, nie pamiętam na którym, otrzymaliśmy informację, że w maju we Wrocławiu wystąpi Stacey Kent 27.03.1968 South Orange, New Jersey).



Gwiazda pierwszej wielkości w zasięgu naszej ręki! - pomyśleliśmy. Musieliśmy być na tym koncercie.

Czas mijał, koncert za koncertem i nawet niewiadomo kiedy, otrzymałem od Dorotki informację, że ty - Zbyszek i Marta macie akredytacje na występ Stacey Kent w Imparcie, 17 maja 2019r. godz. 20.00. Radość wielka. Zaraz poinformowałem Martę, która również ucieszyła się z tej wieści.

Nadszedł 17 maj. Jak zawsze jesteśmy o godzinę wcześniej, aby zapoznać się z organizacją koncertu, salą, z ludźmi, którzy go "obsługują". Przyznam się, że dawno nie byliśmy w Imparcie. Duża sala (razem z balkonem) na około 560 miejsc wygląda imponująco. Ładna scena, lekko podświetlona, nie za bardzo migająca, w sam raz na taki koncert. Na początku zaznaczę, że były obostrzenia, co do robienia zdjęć, dlatego tym razem będzie to trochę inna relacja. Można było fotografować tylko z lewej strony, z połowy sali i tylko podczas dwóch pierwszych utworów. Trochę mało, jak dla nas, ale, jak regulamin, to regulamin. Ale, przecież obok mnie jest Marta, wiem, że sobie da radę, jeszcze mnie nigdy nie zawiodła, i nie myliłem się - zresztą zobatrzcie sami...









Występ zaczął się 20:07 - sala pełna - wszyscy grzecznie siedzą - czekają na pierwsze takty muzyki. No i zaczęło się. Stacey Kent ładnie się przywitała z publicznością, która nagrodziła Ją oklaskami. Czas na muzykę.




(Stacey Kent)

Stacey Kent to jedna z najwybitniejszych współczesnych amerykańskich wokalistek jazzowych. I żadnej w tym przesady. Przez siedemnaście utworów (jak się dobrze doliczyłem) udowodniła nam, że posiadła doskonałą sztukę wokalną. Ze swoim głosem robi to co chce, a przy tym jeszcze ma doskonały kontakt z publicznością. Jest spontaniczna i naturalna - potrafi zażartować i śmiać się sama z siebie. Doskonale i z gracją porusza się po scenie. Aż chciałoby się Ją porwać do tańca. Artystka wykonała piosenki ze swojego ostatniego albumu "I Know I Dream: The Orchestral Sessions” (2017,Okeh), a także kilka z przebogatej swojej dyskografii. Głos czysty, jak woda źródlana. Ale, żeby to wszystko spiąć w całość trzeba też mieć znakomitych muzyków.

(mąż i żona)

I właśnie Stacey Kent takich ma. Pierwszym jest jej mąż (od 1991r) Jim Tomlinson - saksofonista tenorowy, flecista i klarnecista; pianista Graham Harvey, oraz sekcja rytmiczna w składzie Jeremy Brown - kontrabas i Josh Morrison - perkusja. Ten ostatni, pod koniec koncertu zaprezentował nam kilkuminutowe solo na perkusji. Zresztą każdy z muzyków miał swój czas na pokazanie możliwości gry na swoim instrumencie.

Jak zawsze zawracam uwagę na dźwięk na sali, a tym zajmują się realizatorzy dźwięku. Tym razem był to Maciej Jakimiuk w towarzystwie Adama Bąkowskiego. Panowie zrobiliście kawał dobrej roboty. Był to jeden z najlepiej zrealizowanych koncertów na jakim byliśmy z Martą. Dla mnie perfekt w każdym calu. Do zobaczenia Macieju i Adamie!

Ażeby nie przedłużać, to napiszę jeszcze, że koncert nam się bardzo podobał. Po reakcjach - publiczności również. Dziękuję Wrocław i Kocham Cię Polsko - tak pożegnała się Stacey Kent z widzami. Po jednym bisie o 21.46 ludzie zaczęli opuszczać salę, aby nabyć płyty Artystki, która dzielnie i cierpliwie po koncercie podpisywała płyty, zamieniając też kilka słów ze swoimi fanami. My też mamy płytę z autografem, a dokładnie Marta.

Jeszcze na koniec dodam, bo to trzeba napisać, że Stacey Kent jest jedyną artystką spoza Brazylii zaproszoną w 2011 na obchody 80. rocznicy powstania najsłynniejszej figury Chrystusa w Rio de Janeiro. I to o czymś świadczy, prawda?
Artystka koncertowała dotychczas w 40 krajach świata, dając ok. 200 koncertów rocznie. Jak powiedziała - Polska jest dla niej wyjątkowym krajem, dlatego bardzo lubi u nas występować. My ją również lubimy.


(tekst: Zbyszek Kowalczyk i M.D. ; fotografie: M.D.)

Drogi Zbyszku, muszę Cię na chwilę opuścić, będzie mi brakowało koncertów i Twojego towarzystwa. Dziękuję Ci za wszystko i jeszcze więcej:)

A ja (Zbyszek) od siebie bardzo dziękuję Dorocie Miśkiewicz ze Starego Klasztoru - to jest sama przyjemność współpracować z Tobą. Droga Marteczko - to jest wyrwa, którą nie da się załatać, ale mam nadzieję, że wrócisz z większą siłą. Czekam. Ja również dziękuję Ci za ten czas:)

Pozdrawiam bliźniaczki Beatkę i Krysię. Miło było Was znowu spotkać! Do następnego










Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=19775