Premiera na Broadway'u musicalu o byłym Beatlesie, Johnie Lennonie stała się wydarzeniem kulturalnym w Nowym Jorku.
Pokazy przedpremierowe spektaklu w San Francisco spotkały się z niechętnym przyjęciem krytyków i jego twórcy postanowili dokanać szeregu zasadniczych zmian.
Najwyraźniej musicalowi wyszło to chyba na dobre, gdyż premiera 14 sierpnia w Nowym Jorku okazała się sukcesem.
Will Chase gra Lennona, a Julie Danao-Salkin wcieliła się w postać Yoko Ono.
Ciekawostką spektaklu jest obsadzenie w roli Paula McCartney'a czarnoskórego aktora.
Spektakl jest opowieścią o życiu byłego Beatlesa, od wczesnej młodości w Liverpoolu do jego zabójstwa w Nowym Jorku w 1980 roku.
Śpiewanych jest 28 utworów, w tym dwa dotychczas nieopublikowane, India i I Don't Want To Lose You.
Pierwotnie musical miał prostą formę piosenek, przeplatanych anegdotami z życia Lennona, którego - na przemian - grało dziewięciu aktorów.
Po dokonaniu zmian przez reżysera, Don Scardino na scenie pojawił się narrator, "właściwy" Lennon, który opowiada o swoim życiu.
Tekst nie tylko piosenek, ale całego musicalu oparty jest na słowach samego Lennona.
W drugiej wersji większy nacisk położony został na historię Beatlesów, kosztem roli jaką w późniejszym życiu Lennona odegrała jego druga żona Yoko Ono.
To właśnie ta decyzja - zdaniem krytyków - przyczyniła się głównie do sukcesu musicalu.
Sama Yoko Ono, która była na premierze nie miała do twórców o to żalu.
Przynała, że wyszło to spektaklowi na dobre.
Musical nadal jednak można określić jako, Love Story, czyli historię miłości Johna i Yoko, kończącą się tragicznie śmiercią piosenkarza.
(BBC Polska)