Panasewicz drugi solowy album
Data: 07-03-2014 o godz. 22:05:08
Temat: Info


“W życiu najważniejszym jest, by żyć” – tak śpiewa Janusz Panasewicz w jednym z tekstów z drugiej, solowej płyty “Fotografie”.



30 lat na scenie i w studio z Lady Pank. Bez niego nie byłoby tego zespołu, jak bez Mercurego nie ma Queen, a bez Kory Maanamu. Mimo kilku indywidualnych wycieczek, w tym pierwszej płyty sprzed 6 lat, jego solowa kariera tak naprawdę zaczyna się od tej płyty.

Dlaczego dopiero teraz? Panas tłumaczy to pokrętnie lenistwem, niechęcią do przechodzenia przez kolejne niezbędne etapy showbussinessowej machiny, ale tak naprawdę najtrudniejsze wydaje się być zakodowane w głowach i słuchaczy, i kolegów muzyków, i wreszcie samego Janusza “pankowe” śpiewania z gitarą Borysewicza w tle. Pomógł “telefon do przyjaciela”. Panasewicz zadzwonił do Johna Portera i poprosił o piosenkowe wsparcie.

Nadeszło nieoczekiwanie szybko i w ,na szczęście” porterowej formie . Potem był Kuba Galiński, który udzielił starszemu koledze lekcji z najnowszych rockowych brzmień z całego świata. Razem stworzyli album, który po pierwsze pokazuje Panasewicza jako niemal singera-songwritera śpiewającego własne, autorskie teksty inaczej niż kiedykolwiek. Jak sam mówi, nie sztuka śpiewać po „norwesku” czy angielsku, ściana zaczyna się kiedy trzeba zmierzyć się z polskimi tekstami, w dodatku wyrażającymi własne przekonania. Słynny „notes” uzupełniony pojemną pamięcią, pomogły stworzyć z pojedynczych zdań najbardziej osobiste teksty jakie Panas napisał. Wraz z Kuba Galińskim zaaranżowali album poruszający się muzycznie od akustycznego "Do góry głowa..." do ultra rockowego "Tępego noża".

Od początku wiedzieli, że ten materiał chcą grać na żywo w wersji jak najbardziej zbliżonej do studyjnej. Pod tym kątem zrealizowali nagrania, w takiej wersji będziemy mogli usłyszeć je na koncertach. To będzie wyłącznie Panasewicz. Jeżeli nawet zahaczy o przeboje z przeszłości, to wyłącznie w nowych, wersjach. Rewolucyjnych jak jego nowa płyta. Rewolucyjnych dla nas i dla niego.

Janusz Panasewicz zadebiutował na scenie jeszcze jako uczeń liceum, w 1973 roku. Prawdziwą karierę datuje jednak od 1982 roku, gdy stanął przy mikrofonie w Lady Pank. Jednej z najważniejszych grup polskiego rocka, z dziesiątkami przebojów na koncie (m.in. „Mniej niż zero”, „Zamki na piasku”, „Tańcz głupia tańcz”). Wokalista nie unikał udziałów gościnnych – śpiewał w charytatywnym projekcie Nasz Wspólny Świat (1987), z Piotrem Zanderem (1988), Krystyną Prońko (1990) czy Robertem Gawlińskim (1997). Dał się też poznać jako aktor, grając jedną z głównych ról w filmie „Nic” Doroty Kędzierzawskiej (1998), i epizod w popularnym serialu „39 i pół”. Pierwszy solowy album „Panasewicz” wydał we wrześniu 2008 roku.


JANUSZ PANASEWICZ CD „FOTOGRAFIE” - PREMIERA 25.03.2014

posłuchaj singel na deezer.com / iTunes / PlayTheMusic.pl / Muzodajnia.pl


Janusz Panasewicz – wywiad.

- Czy to jest tak naprawdę twoja pierwsza solowa płyta? Była oczywiście poprzednia, ale dopiera ta wydaje się być naprawdę Twoja.

- No tak, wtedy chciałem po tylu latach w Lady Pank zrobić coś innego, a Bodek Kowalewski i reszta kolegów mieli tak naprawdę prawie gotowy materiał – ja tylko napisałem teksty i zaśpiewałem. A teraz, przed mniej więcej rokiem, postanowiłem ze można by pomyśleć o kolejnej płycie o nagraniu czegoś nowego. Potrzebowałem czasu, żeby się zastanowić, jakie to miałyby być dźwięki. Powoli rozpuszczałem wici, zaczęły spływać różne propozycje, ale głównie bardzo popowe, nie pozwalające mi w żaden sposób wyjść poza standardowy wokal.

- I wtedy zadzwoniłeś do Johna Portera?

- Znamy się dobrze, kombinowaliśmy nawet już pewien mocno pojechany projekt… Nie chce o tym mówić bo może jeszcze coś z tego wyjdzie po wydaniu naszych solowych płyt. Dzwonię więc do Johna czy czegoś nie ma i wyobraź sobie, dzień przed Wigilią dostaje 7 czy 8 piosenek z notatką, jak to u niego : „ OTWOZIŁEM PUSZKA PANDORA I MI SIĘ TROCHĘ WYSIPAŁO”. To były oczywiście takie Porterowe prymki w jego tonacji – wokal, gitara, jakiś klaskany rytm. Bardzo dobre kompozycje. Zacząłem kombinować, kto by mógł to zagrać i wyprodukować i trafiłem na Kubę Galińskiego, młodego człowieka , który zaimponował mi wiedzą i osłuchaniem we współczesnym rockowym graniu, większości którego nawet nie znałem.

- I zaczęło się „remiksowanie” Johna…

- Tak, zmieniliśmy najpierw tonację na wyższą, moją no i Kuba zaproponował żeby te kowbojskie samby Johna zrobić trochę na muzykę filmowa Tarantino, trochę na Cash'a, ja dorzuciłem Toma Petty, i poszło.

- I całkiem wolna rękę ?

- Tak, to były, jak mówił „prezenty”. Mogłem sobie z nimi dowolnie kombinować. Chcieliśmy osiągnąć takie trochę vintage'owe brzmienie, żeby zachować charakter Porterowych oryginałów. I, co najważniejsze, żeby dało się to wszystko bez problemów zagrać jeden do jednego na żywo.

- Pierwszy numer na płycie jest Kuby który dopisał potem jeszcze 3 numery. Ten najbardziej przypomina Lady Pank …Mieliście z Kubą , z tyłu głowy,- „oby nie brzmiało to zbyt podobnie „?

Po 30 latach śpiewania nie jest łatwo podejść do wokalu na nowo i inaczej zaśpiewać, szczególnie przy polskich tekstach. Mam świadomość że gramy 30 lat a moja barwa głosu aż tak się nie zmieniła i będzie się kojarzyć z moją macierzystą kapelą.
Gdzieś podświadomie na pewno uważaliśmy na to – pamiętam, że w jednym numerze wywaliliśmy nawet partie gitary bo za bardzo „leciała Jankiem”.
Ta płyta to nie jest zwykły przebojowy krążek, który w założeniu ma zdobyć pierwsze miejsca list przebojów. Jest to płyta której trzeba posłuchać kilka razy

- A kiedy zacząłeś pisać teksty ?

- Kiedy tylko szkice Johna zaczęły nabierać formy w studio. Mam taki sposób pisania, że myślę sobie o numerach, tworzę pojedyncze zdanie, które pasuje, które mi się kojarzy z konkretną muzą. Parę miesięcy robiłem takie notatki, a potem przysiadłem i może w 2 tygodnie napisałem całość.

- W jednym z tekstów śpiewasz „najważniejsze w życiu jest by żyć”. To więcej niż tylko fragment piosenki ? Brzmi wręcz, jak twoja filozofia.

-Dokładnie. Przecież wiemy wszyscy jak nam skrzeczy wszystko wokół, jak wygląda teraz rozmowa publiczna. Szkoda na to czasu, szkoda życia. W życiu rzeczywiście najważniejsze jest by po prostu żyć. Mieć tyle lat, na ile się czujesz. Podróżować, zmieniać, kombinować. I nagrywać solowe płyty

(Małgorzata Taklińska-Universal Music Polska)







Artykuł jest z www.muzyczneabc.pl
http://www.muzyczneabc.pl

Adres tego artykułu to:
http://www.muzyczneabc.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=11347