O szczęściu w nieszczęściu mogą mówić fani grupy Franz Ferdinand, którzy stawili się na jeden z jej koncertów w Japonii.
Z uwagi na chorobę basisty Boba Hardy'ego band musiał wystąpić w okrojonym składzie, a także zagrać część utworów w wersjach akustycznych
Zanim kapela rozpoczęła show w Nagoya Diamond Hall na scenę w towarzystwie tłumacza wyszli wokalista Alex Kapranos oraz gitarzysta Nick McCarthy. - Wytłumaczyli sytuację i powiedzieli, że zrobią coś, czego nigdy wcześniej nie robili - relacjonuje pewien uczestnik imprezy. - Występ został podzielony na dwie części: pierwszą zagrali unplugged, natomiast w drugiej dołączył do nich Dino, grający na basie w formacji The Beat Ups.
W wersjach "bez prądu" można było usłyszeć nowe kompozycje Szkotów, z kolei w zastępczym składzie odegrano hity pochodzące z debiutanckiej płyty "Franz Ferdinand". W przypadku niezadowolenia widzów, organizatorzy zwracali połowę kwoty za bilety.
(VIVA Polska)
|