Irlandzki wokalista Chris de Burgh (15.10.1948 w Venado Tuerto, Argentyna) dokona³ tego, o czym prezydent Stanów Zjednoczonych mo¿e sobie tylko pomarzyæ. Entuzjastycznie witany, przyby³ do Teheranu.
Od czasu rewolucji Chomeiniego z 1979 roku ta sztuka nie uda³a siê jeszcze ¿adnej zachodniej gwie¼dzie muzyki pop. O rockmanach nie wspominaj±c.
Chris de Burgh pojawi³ siê w Iranie na zaproszenie jednej z tamtejszych firm fonograficznych. Nagra³ dla niej, wspólnie z miejscowym zespo³em Arian, balladê w jêzyku angielskim i po persku. Szef wytwórni pochwali³ siê na konferencji prasowej, ¿e otrzyma³ ju¿ od w³adz ustne pozwolenie na zorganizowanie koncertu Irlandczyka. Mia³by siê on odbyæ w pa¼dzierniku lub listopadzie.
59-letni piosenkarz i bez tego ma w Iranie tysi±ce, je¶li nie miliony, wiernych fanów. To efekt chwilowej kulturalnej odwil¿y z czasów poprzedniego prezydenta Mohammada Chatamiego, który zezwoli³ na sprzeda¿ w Iranie p³yt kilku artystów ze „zgni³ego zachodu”: francuskiej grupy Gipsy Kings, brytyjskiego zespo³u rockowego Queen i Chrisa de Burgha.
Wygl±da na to, ¿e szczyc±cy siê swym arystokratycznym pochodzeniem Irlandczyk bêdzie pierwszym od 30 lat zachodnim wykonawc±, który wyst±pi w ojczy¼nie kotów perskich. Chris de Burgh jeszcze bardziej popularny jest w Libanie, bo nagrywa³ piosenki równie¿ z tamtejszymi gwiazdami: Eliss± i Tin± Yamout. W Europie akcje piosenkarza najwy¿ej sta³y w latach 80. W Polsce przebój "Lady in Red" mo¿na by³o wtedy us³yszeæ nawet po otwarciu lodówki.
Ostatni album z premierowymi utworami, zatytu³owany „Storyman”, de Burgh wyda³ dwa lata temu. Jego najstarsza córka, Rosanna Davison, w 2003 roku zosta³a wybrana Miss ¦wiata. Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e jest artyst± spe³nionym.
(dziennik)
|